[S] Kościańska runda

To była dziwna sobota, którą zacząłem o godzinie 4:20, zwlekając się z łóżka po natrętnym dzwonku budzika. A wszystko, by choć raz w lipcu wybrać się na wschód słońca. Okazja była taka, że nocowałem u Rodziców, czyli w zasięgu była przechadzka po Kościanie. Zabrawszy torbę z aparatem, kwadrans później byłem już na parkingu niedaleko kościańskiego liceum. Niespiesznym marszem dotarłem do dworca PKP, aby później przejść Aleją Kościuszki na Rynek i obejść go wkoło.

Co ciekawego wyniosłem z wycieczki? Ano Kościan się pozmieniał (może i niewiele, ale zawsze). Najbardziej zmienił się dworzec PKP, który obecnie jest bardzo nowoczesny i dużo lepszy niż poprzedni, śmierdzący... no wiecie, czym zwykle dworce PKP śmierdzą. Szkoda, że funduszy starczyło tylko na sam budynek, a perony i przejście podziemne są, jakie są. Od czegoś jednak trzeba zacząć, a tu początek jest - moim zdaniem - bardzo dobry.

Inne zmiany to likwidacje lub przeniesienia kilku sympatycznych sklepów, na przykład wyśmienitej niegdyś księgarni przy Wałach Żegockiego. Na kościańskim deptaku za to nadal można kupić pieczywo od Kurasiaka (co zresztą zrobiłem, zdobywając w ten sposób 10 świeżych bułeczek dla rodziny).

No i tyle, zapraszam do obejrzenia kilkunastu kadrów z tego może trywialnego, ale przyjemnego spaceru: