Perełka - Nagroda
Mamy z Perełką taki zwyczaj, że jeśli grzecznie zje cały obiadek, może wybrać sobie "nagrodę", czyli deser. Zwykle wybór pada na cukierki "Schoko-bons", za którymi Młoda przepada.
Tego słonecznego dnia tata przygotował ziemniaczki i kurczaka w gyrosie - obiad jak obiad. Trochę wysiłku wymagało namówienie Perełki do jedzenia, ale ostatecznie wszystko z talerza zniknęło.
— Nagloda! — zakrzyknęła Perełka, więc cóż było robić, tata wyciągnął z szafki zawiniętego w celofan cukierka.
— Tata teś! — zakomenderowała pociecha, więc tacie humor wyraźnie się polepszył i sięgnął po jeszcze jedną "nagrodę".
Mając już w zasięgu ręki cukierka, Perełka często się denerwuje, bo rozwijanie trwa długo, a ona "chcie juś".
— Poczekaj, pomogę Ci — powiedziałem zatem i wydostałem czekoladowy specjał. Błyskawicznie zniknął w uśmiechniętej buzi. Chciałem rozpakować swój, ale...:
— Tata, ciekaj! — wymamlała Perełka niewyraźnie, wyciągając rączkę — Daj, pomogę!
Ucieszyłem się, że nauka nie idzie w las i dziecko rośnie na osobę niosącą pomoc innym. Podałem jej "Schoko-bonsa". Namęczyła się, ale rozwinęła celofan i... ciach, cukierek do własnej buzi!
— Hej! Co to ma znaczyć?! — zaprotestowałem słusznie oburzony — Co teraz tatuś ma zjeść?
Cała roześmiana, oddała mi opakowanie i wymamlała:
— Maś, tata, udawaj!
:)))
OdpowiedzUsuńMuszę ponadrabiać zaległości, a teraz dodatkowo ciągle są burze i wykorzystuję przerwę między tymi intensywnymi zjawiskami.:)