Co pamiętamy ze szkoły?

Obejrzałem ostatnio kolejny odcinek Literackich ciekawostek o Tadeuszu Boyu-Żeleńskim i naszła mnie pewna refleksja. Otóż, zaciekawiony tematem, poczytałem i o bohaterze odcinka, i o innych postaciach z tego czasu - Stanisławie Przybyszewskim, jego żonie Dagny, o Kasprowiczu, Wyspiańskim i tak dalej, i tak dalej. I okazało się, że to, co pamiętam z licealnych lekcji polskiego, nijak się zupełnie ma do faktycznych życiorysów tych postaci. W szkole uczyliśmy się głównie o tym, jakimi ważnymi literatami byli Żeleński i spółka, z typowym bombastycznym zadęciem w stylu Gombrowiczowskiego cytatu "Słowacki wielkim poetą był".

W szczegółach jednak, gdy się doczyta, co np. taki Przybyszewski wyprawiał w trakcie swojego życia, to traci się szacunek i uznanie. Przynajmniej ja straciłem do paru "młodych gniewnych" z Młodej Polski. Tak to już jest, człowiek stary, a jednak wierzy ciągle, że te "pomnikowe" postaci były jednak choć ciut lepsze od nas, szarych nie-artystów. I przykro jest się przekonywać o życiu w iluzji, bardzo skutecznie wymalowanej lata temu przez polonistów i historyków.

Nawet ten Żeleński nieco traci w oczach współczesnych swoją admiracją władz sowieckich w czasie II wojny światowej i zachwytem nad tym, co radzieckie. To mu jednak darowuję, bo, niestety, w wielu rodakach miłość do tych samych rozwiązań tli (albo i gorzeje) do tej pory...

Wyszło dość ponuro - ba, szary listopad, benzyna powyżej 6zł za litr, szykuje się wprowadzenie kartek... to znaczy, bonów, a tego, jak bardzo jest już źle, nie przeczuwają chyba nawet najwięksi pesymiści.

Komentarze

  1. O wielu aspektach życia wielkich pisarzy nie mówiono... Jak odpada brąz z pomnika, to pod spodem czasem glina, słoma i różne paskudztwa...
    Do 13 grudnia już blisko...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz