Czarny listopad
Listopad dopiero co się rozpoczął, prawda? Czarny piątek, czyli tradycja rozpoczynania przedświątecznych zakupów w ostatni piątek listopada, przywędrowała do nas z USA, jednak już jakiś czas temu czas super-promocji przestał się ograniczać tylko do jednego dnia. Mieliśmy już "black weekend" połączony z "Cyber Monday'em", potem zaczął być popularny "czarny tydzień", a teraz mamy już "czarny miesiąc". W branży oprogramowania już od pierwszego listopada możemy brać udział w "szalonych" i "niezwykle atrakcyjnych" promocjach "czarnopiątkowych"...
Nie minął jeszcze miesiąc od mojego ostatniego wpisu o wyprzedażach i nie spodziewałem się, że "czarnopiątkowe" szaleństwo zacznie się tak wcześnie. Czyli możemy śmiało przyjąć, że "okazyjna" końcówka roku zaczyna się w październiku, trwa przez "czarny listopad", przechodzi płynnie w promocje przedświąteczne, by zakończyć się na wietrzeniu magazynów przed rozpoczęciem nowego roku. A potem, wiadomo, promocje noworoczne, zimowe, wiosenne, wielkanocne, letnie, jesienne, czarny listo... aha.
Ależ mamy szczęście, prawda? Nic, tylko wydawać pieniądze na te wszystkie świetne dobra w "ekskluzywnych" i "wyjątkowo promocyjnych" cenach, których skreślone "normalne" wartości nigdy tak naprawdę się nie pojawiają w praktyce. Uporczywie czekam, by firmy, które już wszystko mają w wiecznej promocji, zaczęły robić promocje promocji - i mam dziwne wrażenie, że nie będę czekał długo.
Kuszące promocje.:))) Właśnie nabyłam kilka rzeczy.:))) Ale najgorzej to kusi pewna księgarnia internetowa: im więcej książek - tym większy rabat. Działa. Jaki to miły pretekst, żeby kupić pięć nowych kryminałów...:)))
OdpowiedzUsuńA nic mi nie mów, bo dopiero co zamówiłem 4 książki i to papierowe, a nie jak to ostatnio robię - elektroniczne na Kindle'a :)
Usuń