[E] Cyfrowa ciemnia, część 3
W poprzednich częściach opisujących pracę z Lightroomem omówiłem już podstawy (w tym podstawową obróbkę), dzisiaj skupię się na kilku przydatnych, praktycznych informacjach, które ułatwiają i przyspieszają pracę z programem. Opisy będą dotyczyły zarówno wersji 5 beta, jak i 4.
Ułatwiacz pracy
Kto czytał część drugą “Ciemni” wie, że sam proces poprawiania zdjęć może być długotrwały – eksperymentujemy z różnymi suwakami i różnymi sekcjami widoku Develop, aby nasze zdjęcie przyjęło oczekiwany wygląd. Zwykle jednak nie zajmujemy się pojedynczym zdjęciem, a mamy ich kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt, najczęściej pochodzących z jednej sesji zdjęciowej. W związku z tym wiele razy zdarzyłoby się nam wykonywanie tych samych czynności dla kilku kolejnych fotografii, co oczywiście jest męczące i… niepotrzebne. Najczęściej wszystkie zdjęcia z sesji potrzebują takiej samej poprawki ekspozycji i balansu bieli. Wspominałem już, że da się to zrobić, teraz pokażę JAK.
Sposób pierwszy – PRZED
Pierwszy sposób możemy wykorzystać jeszcze przed obróbką. Będąc w widoku Develop, na pasku “filmu” zaznaczamy kilka zdjęć, które chcemy modyfikować jednocześnie. Zauważamy, że po prawej stronie, pod sekcjami, przycisk do tej pory opisany jako Previous zmienił nazwę na Sync… Naciśnijmy jeszcze klawisz Ctrl – nazwa zmieniła się na Auto sync. Jeśli teraz klikniemy na ten przycisk, przełączy się “pstryczek” widniejący obok niego i od tego momentu wszystko, co zrobimy dla jednego zdjęcia, zrobimy dla wszystkich zaznaczonych. Pobieżny podgląd zmian widzimy na miniaturkach.
Sposób drugi – PO
Przydatniejszym sposobem jest drugi, możliwy do wykonania, gdy już skorygowaliśmy jedno ze zdjęć. Jeśli teraz chcemy przenieść obróbkę na inne fotografię, zaznaczamy zdjęcie “źródłowe” na pasku “filmu” (dopilnujmy, by było to jedyne zaznaczone zdjęcie). Teraz z wciśniętym klawiszem Ctrl lub Shift zaznaczamy pozostałe zdjęcia, czyli te, na które chcemy przenieść zmiany. Zaznaczenie zdjęcia oryginalnego powinno być nieco jaśniejsze od pozostałych. Puszczamy klawisz Ctrl i klikamy na Sync…:
Pojawi się specjalne okno dialogowe, w którym możemy zaznaczyć, które elementy obróbki chcemy skopiować do zaznaczonych zdjęć. Jest to bardzo wygodne, bo np. ustawienia z kategorii Locaj Adjustments czy Spot Removal są na ogół silnie związane tylko z jednym zdjęciem i nie ma sensu ich kopiować. Za to balans bieli czy ustawienia z grupy Basic Tone jak najbardziej możemy przenieść.
Sposób trzeci – POWTÓRZ
Istnieje jeszcze jeden sposób, choć jest on mniej uniwersalny niż opisane wyżej. Czasem po obrobieniu jednego zdjęcia przechodzimy do kolejnego i widzimy, że tu obróbka będzie identyczna. Zamiast stosować sposób drugi, możemy po prostu kliknąć na przycisk nazwany Previous (który w poprzednich sposobach zmieniał nam się na Sync… i Auto-Sync). Spowoduje to zastosowanie obróbki z poprzedniego zdjęcia do aktualnie zaznaczonego.
Sposób czwarty – ZAPAMIĘTAJ
Jest jeszcze jeden sposób, nieco bardziej globalny. Możemy po prostu zapisać ustawienia obróbki jako “gotowiec”, czyli tak zwany preset. Dzięki temu będziemy mogli jednym kliknięciem korygować dowolne zdjęcie, nie musząc np. odszukiwać fotografii źródłowej, z której moglibyśmy te ustawienia skopiować. Aby bieżące ustawienia korekcji zapisać jako preset, klikamy na przycisku z plusem, w sekcji Presets po lewej stronie okna:
Podobnie jak przy synchronizacji, wybieramy te elementy, które mają być zapisane w presecie, wpisujemy też nazwę, którą będziemy odtąd widzieć w grupie User Presets (dobrze, by była to nazwa przemyślana, żebyśmy za miesiąc pamiętali, jak działa dany preset). Zamiast do grupy User Presets (domyślnej), możemy zapisać preset do nowo utworzonej grupy – trzeba w oknie dialogowym wybrać z listy Folder polecenie New folder i wpisać nazwę.
Przyglądając się sekcji Presets widzimy, że twórcy programu dostarczyli kilka grup predefiniowanych ustawień – warto je wypróbować, bo a nuż któryś z nich będzie zawierał obróbkę, jakiej oczekujemy i wystarczy wówczas tylko dopracować szczegóły. Presety są ważne też z jeszcze jednego powodu – można je automatycznie “aplikować” podczas importowania zdjęć, jeszcze bardziej zaoszczędzając sobie pracy.
Historia
Zaletą idei pracy Lightrooma, czyli zapisywania tylko wykonanych czynności, a nie modyfikowania oryginalnego pliku jest to, że każde zdjęcie posiada historię pracy nad nim. Możemy prześledzić, jakie kroki były wykonywane oraz – co ważne – cofnąć się do dowolnego z nich. Program zapamiętuje historię w bazie danych i łączy ją z konkretnym zdjęciem, więc możemy wrócić do niej także po dłuższej przerwie. Po rozwinięciu sekcji History po lewej stronie ekranu widzimy wszystkie operacje, wykonane na zdjęciu od momentu importu:
U góry znajdują się zatem ostatnio wykonywane czynności. Samo podejrzenie historii niewiele by dawało, gdyby nie można było się cofnąć do jakiegoś punktu. Jeśli np. uznałbym, że niepotrzebnie wykonałem trzy ostatnie kroki, wystarczy kliknąć na pozycję Shadows i zdjęcie wraca do stanu, w jakim wtedy się znajdowało.
Utrwalamy historię
Historia jest bardzo przydatna, ale Lightroom ma w zanadrzu coś lepszego. Są to snapshoty (można by to przetłumaczyć jako migawki, ale ciągle mówimy o fotografiach, więc nie chciałbym wprowadzać zamieszania, więc pozostanę przy angielskiej nazwie). Czym jest snapshot? To zapis aktualnego stanu obróbki zdjęcia. To szalenie wygodne narzędzie, jeśli chcemy naszą fotografię obrobić na kilka sposobów, np. najpierw w kolorze, później przerobić na czarno-białe zdjęcie, a na koniec jeszcze wypróbować wariant kadrowany do kwadratu. W Lightroomie nie trzeba tworzyć niepotrzebnych kopii zdjęcia, wystarczy po zakończeniu obróbki wersji kolorowej wykonać jej snapshot, po czym spokojnie kontynuować pracę nad wersją czarno-białą, ją także zapisać jako snapshot i w końcu zająć się kadrem kwadratowym:
Snapshot dodajemy, klikając na przycisku z plusem sekcji Snapshots po lewej stronie ekranu. Nadajemy mu jakąś czytelną nazwę (domyślnie program proponuje datę i czas, ale to kiepskie rozwiązanie). Po utworzeniu kilku snapshotów, możemy się między nimi przełączać, po prostu na nich klikając. Co ważne, możemy nad każdym kontynuować pracę i ponownie zapisać wykonane czynności do istniejącego już snapshota. Należy w tym celu kliknąć prawym przyciskiem na nazwie snapshota i z menu kontekstowego wybrać polecenie Update with Current Settings.
Wirtualne kopie
Dla tych, do których nie przemawia świetna idea snapshotów, Lightroom też ma w zanadrzu ciekawą funkcję. Jest to możliwość tworzenia tak zwanych wirtualnych kopii – w ten sposób tak naprawdę przypisujemy do istniejącego zdjęcia drugi (i kolejne) warianty obróbki (do wirtualnej kopii w momencie tworzenia przepisywany jest aktualny stan obróbki oryginału):
Wirtualną kopię można zmieniać niezależnie od oryginału. Zaletą wirtualnych kopii (w porównaniu do snapshotów) jest to, że np. możemy jednocześnie wyeksportować kilka wersji tej samej fotografii lub nadać im różne zestawy słów kluczowych. Jednocześnie jednak troszkę cierpi na tym wygoda użytkowania, bo mamy coraz więcej miniatur do ogarnięcia, co przy intensywnym tworzeniu wirtualnych kopii może być męczące (tu przychodzą z pomocą tak zwane stosy, ale o tym za chwilę).
Stosy zdjęć
Ostatnim tematem, jaki chciałbym pokrótce dzisiaj poruszyć, są stosy. Aby zachować porządek w katalogu, grupujemy zdjęcia w folderach oraz kolekcjach (o kolekcjach napiszę jeszcze przy okazji czynności organizacyjnych w którejś z kolejnych części cyklu). Niestety, często wyświetlając zawartość jakiegoś folderu mamy w nim mnóstwo zdjęć, nad którymi trudno zapanować. Na domiar złego, jeśli utworzymy wiele kopii wirtualnych oraz pozapisujemy ten sam plik raz w formacie psd, potem jako jpg, a na koniec jeszcze jako tiff, to razem z oryginalnym RAWem będziemy mieć 10 niemal identycznie wyglądających miniaturek. Co pomnożone przez n da już całkiem niezły bałagan. Lightroom stara się rozwiązać ten problem, wprowadzając stosy. Jeśli mamy grupę powiązanych ze sobą fotografii (niekoniecznie identycznych, ale zazwyczaj grupujemy właśnie te same zdjęcia), możemy spiąć je w jeden stos. Zaznaczmy zatem kilka fotografii i kliknijmy na nich prawym klawiszem myszki:
Po utworzeniu stosu pozornie niewiele się zmienia, ale zauważmy, że teraz nasze zdjęcia są ponumerowane:
Możemy teraz ułożyć zgrupowane zdjęcia “jedno na drugim” – można to zrobić, wybierając z menu kontekstowego polecenie Stacking-Collapse Stack lub po prostu kliknąć na etykietkę z liczbą (w przykładzie powyżej na “1 of 3”). W efekcie zobaczymy jedno zdjęcie i ikonkę informującą o liczbie ułożonych w stosie zdjęć:
Aby rozgrupować zdjęcia, należy kliknąć na ikonkę z liczbą lub wybrać z menu kontekstowego Stacking-Expand Stack.
Pora na dobranoc
Na tym zakończę trzecią część cyklu “Cyfrowa ciemnia”, zapowiadając część czwartą, w której wrócimy do tematyki obróbki, poznając nowe sekcje i narzędzia. Tymczasem warto poćwiczyć nowo zdobyte umiejętności, bo dzisiejsza część, mimo że może niezbyt spektakularna, jest bardzo ważna, jeśli chcemy mniej czasu spędzać na obróbce, a więcej na fotografowaniu (do czego – jak mi się wydaje – fotograf powinien zmierzać).
Świetna robota. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńMarcin