O Zacharym i złym magu

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i sześcioma rzekami, na brzegu morza leżało potężne i bogate królestwo. Mieszkańcom żyło się dostatnio, bo od wielu lat panował im mądry król. Nie trwonił on złota na wojny z sąsiadami, za to dbał o ludzi. Ci zaś kochali go i żyli szczęśliwie.

W stolicy królestwa mieszkał pewien człowiek imieniem Zachary. Był najwyśmienitszym w kraju farbiarzem tkanin - tak żywych kolorów nie potrafił uzyskać żaden inny rzemieślnik. Warsztat jego pełen był bel fioletowoczarnego aksamitu na wystawne płaszcze, żółtego gładkiego atłasu na eleganckie suknie dla możnych pań, niebieskiego jak niezabudki batystu na koszule ich mężów, purpurowego i seledynowego jedwabiu na szaty królewskie czy zielonego, mocnego sukna dla myśliwych. Z najdalszych zakątków kraju zjeżdżali ludzie, by choć nacieszyć oczy kolorowym widokiem.

Nic też dziwnego, że Zachary był zamożnym i szczęśliwym człowiekiem, jednak nie zapomniał nigdy, że będąc młodzieńcem, często przymierał głodem. Pomagał każdemu, jak mógł, ale też pilnie strzegł cechowej tajemnicy i nikomu nie powierzał źródła swego mistrzostwa. Jednak pewnego dnia, gdy stał przy kramie, usłyszał słowa jakiegoś starca o ponurym obliczu:

Panie, zdradź mi, jak uzyskać takie kolory.

Zachary odparł:

– Nie mogę tego zrobić. To tajemnica mojego fachu.

Starzec jednak nalegał, a wobec sprzeciwu farbiarza, rzucił w końcu ciężkie słowa:

– Przeklinam cię i twój kraj, obyście zginęli w mękach!

Nazajutrz na kraj klęska spadła niespodziewana – oto niebo przestało deszcz zsyłać, prażąc za to niemiłosiernie ogniem słonecznym. Wyschły najpierw małe strumyki. Bez ich pomocy szybko wyschły rzeczki i stawy, aż w końcu wyschła także największa rzeka, z obu stron okalająca stolicę. Puste były studnie i fontanny. Wszelkie żywe stworzenie ginęło z pragnienia i spiekoty.

Król wezwał najtęższych mędrców, by uradzili, co czynić należy, aby ratować królestwo. W tajemnych księgach i z gwiazd wyczytali oni prawdę okropną: jakaś moc magiczna, ciemna sprowadziła klątwę na kraj. Nikt jednak nie wiedział, jak urok odczynić, ani gdzie szukać sprawcy nieszczęścia.

Gdy Zachary dowiedział się o tym, zrozumiał z rozpaczą, że zapewne ów starzec, chcący wydrzeć tajemnicę kolorów, był magiem i sprowadził zgubę na królestwo. Wyszedł z domu i wzniósłszy ręce ku niebu krzyknął:

– Niebo, ześlij deszcz, zanim wszyscy zginiemy! Obiecuję tobie oddać swoją tajemnicę, jeśli się nad nami zlitujesz!

Nie minęła chwila, a zewsząd zaczęły nadpływać wielkie, ciężkie i czarne chmury, zagrzmiało donośnie i wśród błyskawic runął na spragnioną ziemię potok wody. Wśród gromów Zachary usłyszał głos:

– Zdradź mi, jaka jest tajemnica!

Poznał jednak Zachary głos starca-maga straszliwego, który podstępem chciał wydrzeć sekret, krzyknął ztem:

– Niebu obiecałem tajemnicę i nikt inny jej nie posiądzie!

Zagrzmiało straszliwie i nagle czarne chmury zaczął rozwiewać wiatr- deszcz padał jeszcze, ale już pierwsze, nieśmiałe promyki słońca dotknęły ziemi. Zachary zobaczył, że przy nim stoi jakaś piękna pani i uśmiecha się.

– Dziękuję ci, farbiarzu. Twoja wierność przysiędze uwolniła mnie z zaklęcia, rzuconego przez maga. Mogę znów panować w Królestwie Ptaków - rzekła.

– Kim jesteś, pani? – zapytał Zachary.

– Jestem Niebem.

Zachary pochylił głowę i cichym głosem powiedział:

– Wejdź do mego warsztatu i poznaj sekret kolorów.

Niebo weszła, a gdy po chwili znów znaleźli się na ulicy, klasnęła w dłonie i rzekła wesoło:

– U mnie twoja tajemnica będzie bezpieczna, farbiarzu, ale popatrz, jaki zrobię z niej użytek!

Zachary ze zdumieniem zobaczył, jak Niebo porusza ręką, a wraz z tym ruchem maluje się wielobarwna wstęga, tworząc cudowny, świetlisty łuk nad całym królestwem.

– To tęcza - powiedziała Niebo – Ludzie będą dzięki niej pamiętać o tobie po kres wieków. A teraz chodź ze mną.

I odeszli, a nikt nie dowiedział się nigdy, dokąd zmierzały ich kroki. Odtąd po burzy, gdy złe moce szczególnie chcą dokuczyć człowiekowi, Niebo maluje łuk tęczy, by wlać w ludzkie serca nadzieję na lepsze jutro.

20130520_NSC_1219

Komentarze

  1. Sprostuj, jeśli coś przekręciłam: swego czasu oświadczyłeś, że pisanie nie jest Twoją mocną stroną... Fotografowanie też nie, tylko tak amatorsko...
    OK, to ja pakuję manatki i wracam do scrabble

    :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tam, oj tam :) Grunt, że się podoba, jeśli się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz