[S] Ostatni dzień urlopu

Pobudka o 4:00 i wędrówka zaułkami na swarzędzki Rynek. To tam umówiliśmy się z Krzyśkiem na poranną sesję zdjęciową. Przemogłem się i zamiast lustrzanki wziąłem Fufu, który podczas urlopu przeszedł kolejną fazę testów. Zamiast więc wlec na plecach wielki plecak lub dużą torbę, miałem na ramieniu malutki futerał (który, jak się okazało, mogłem spokojnie zostawić w domu), a w garści aparat. Sam wschód udał się raczej średnio - zbyt dużo było chmur. Wprawdzie - co widać na końcowych zdjęciach, robionych aż w Jasinie - w plenerze mogłoby być ciekawie, jednak w samym mieście poza dwoma czy trzema momentami było raczej szaro i zwyczajnie.

Na początek spotykane tu i ówdzie czarne koty. Na szczęście, zawsze miały jakiś biały fragment futerka:

Kotów było znacznie więcej, ale zwykle zanim się zbliżyłem na dostateczną odległość, niecnie dawały nogę i tyle je było widać. Skupiłem się zatem na mijanych okolicach, podążając na druga stronę torów i drogi krajowej 92.

Przez chwilę nawet popadało trochę, ale zaraz potem można było chwycić odrobinę ładnego, ciepłego światła:

Kilka ujęć "roślinnych", żeby do końca nie utopić poranku w szarym betonie:

Gdy doszliśmy do Jasina, okazało się, że na otwartej przestrzeni światło jest całkiem ładne. Niestety, widoczek psuły wszechobecne słupy:

Na koniec - dwa ujęcia ratusza. Raz z jednej, a raz z drugiej strony:

Uf, to już koniec urlopu...

Komentarze

  1. Tak jakoś mało optymistycznie to wygląda.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, zależy, jak na to spojrzeć - jeśli chodzi o koniec urlopu, to trudno się cieszyć :o) Jeśli chodzi o brzydotę Swarzędza, to trudno jej zaprzeczać ;o) Ale zasadniczo jest fajnie, a i ten poranek był w miarę wesoły, bo akurat Krzysiek świętował urodziny :oD

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz