"Synergy " od kuchni

Przyznam, że nawet gdyby nie pomysł stRinga na nagranie albumu "Synergy", pewnie i tak nagrałbym większość znajdujących się na nim utworów. Zwyczajnie kompozycje Michała są bardzo melodyjne i dają się wpasować w całe mnóstwo konwencji, więc pracowało się nad nimi nad wyraz przyjemnie. Prawdziwa geneza sięga jednak dalej, jeszcze do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia.

Ziszczone marzenie

Za czasów "małego" ATARI, kiedy programowałem, ale i grywałem w gry z L.K. Avalon, jedną z moich ulubionych ścieżek dźwiękowych z gier była ta z Lasermanii, autorstwa Janusza Pelca (nie do końca wprawdzie, ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałem). Zwłaszcza motyw przewodni, będący w gruncie rzeczy coverem "Touched By The Hand Of God" grupy New Order, bardzo działał mi na wyobraźnię i bardzo chciałem nagrać jego własną wersję. Próbowałem zrobić to za pomocą Yamahy PSS-780, a później Yamahy MU-50, ale miałem za małą wiedzę, a zbyt wygórowane oczekiwania, żeby zakończyło się to sukcesem - chociaż pamiętam, że na MU-50 i ATARI ST z programem Cubase coś zdążyłem zrobić, ale chyba tylko perkusję i początek linii basowej.

Po powrocie do muzyki w roku 2016 nie myślałem o coverach, dopiero rok 2019, przejście na program Studio One i odkrycie kanału Gramy na gazie sprawiły, że odżyło pragnienie nagrania soundtracku z Lasermanii. Nagrałem, wrzuciłem na SoundClouda i trochę zapomniałem o sprawie.

Teledysk przygotowany przez Larka do coveru "Lasermania II"

Rok 2020 to cov... covery

Wiosną tego roku moje covery odkrył Arek Lubaszka, któremu część II tak się spodobała, że na swój kanał wrzucił własnoręcznie przygotowany klip z "teledyskiem" do tej właśnie części, zachęcił mnie też do nagrania coverów z innych słynnych atarowskich gier. No i się zaczęło: Jet Set Willy, Zybex, Mountain Bike, Draconus, Warhawk - to tylko część z ponad dwudziestu utworów, dostępnych na płycie ATARI Covers. Co ciekawe, udało mi się zebrać zgody na publikację (także w serwisach strumieniowych, jak Spotify) od niemal wszystkich autorów oryginałów.

Działalność "coverowa" spowodowała powstanie kilku wpisów na temat konwersji plików SAP (muzyka wyciągnięta z gier z "małego" ATARI), a skończyła się przygotowaniem wielkiego pakietu plików MIDI, gotowych do dalszej obróbki, czym postanowiłem pochwalić się na łamach Atari OnLine. I dalej poszło już szybko - w jednym z komentarzy stRing zaproponował, żebym przygotował cover jakiegoś jego utworu, co skrzętnie uczyniłem. A że naprawdę pracowało mi się nad tym utworem bardzo przyjemnie, wkrótce gotowe były także Energy i najważniejsze Destiny.

Impuls

Dlaczego Destiny było najważniejsze? Bo poddało mi pomysł, że utwory stRinga można wpasować w różne klimaty, nie tylko szybką i dość oczywistą elektronikę. Poza tym bardzo mobilizująco zadziałała pozytywna reakcja samego kompozytora na tego typu interpretację i podejrzewam, że i u niego wówczas powstała myśl o albumie. Gdy już padła propozycja wraz z listą potencjalnych "kandydatów na przeboje", nie musiałem się długo zastanawiać. W ciągu jednego wieczora przygotowałem szkielety utworów (miałem już wszakże gotowe pliki MIDI!) i w ciągu tygodnia (!) gotowe były surowe postacie tego, co ostatecznie znalazło się na płycie.

No i mamy w ten sposób największą zaletę, ale i wadę "Synergy" - spory przekrój gatunkowy. Jest taneczna elektronika, jest ciężkie granie gitarowe, są elementy zahaczające prawie o jazz (u mnie?!), jest też i orkiestra; dużo tu B-3 i Wurlitzera (u mnie?!), są sekcje dęte i gitary, jest harmonijka ustna (u mnie?!), są odliczania, zaśpiewy i chóry. Mam nadzieję, że nie przesadziłem z różnorodnością i całość jednak "się spina", i słychać, że to MOJE interpretacje, a nie składanka z internetu.

Prace dodatkowe

Oprócz aranżowania, miksowania i masteringu wziąłem na siebie także przygotowanie okładki oraz "renderów reklamowych" (przydały się umiejętności w obsłudze Blendera, ha, ha):

Razem z Siostrą Be wpadliśmy też na pomysł, aby przygotować klip promocyjny, który pewnie już widzieliście:

Ba, jest nawet teledysk:

Na koniec

W efekcie, jeśli płyta wyszła beznadziejnie, jest to tylko i wyłącznie moja wina - ale co tam, na szczęście "nikt z tego nie będzie strzelał" i nie takie katastrofy przydarzały się w 2020 roku.

Mam jednak nadzieję, że nie jest źle.

Komentarze