Perełka - Matematyka praktyczna
Gramy z Perełką w grę. Takie kolorowe kulki, nawlekane na sznurek według porządku na wylosowanych kartach. Gramy już długo, więc robi się nieco nudno - zbieram zatem wszystkie kulki razem i zaczynamy lekcję matematyki:
- No, powiedz mi, ile jest tych wszystkich kulek? - pyta Tata.
Perełka liczy po cichu i triumfalnie woła:
- Dwanaście!
- Świetnie! - chwali Tata i ciągnie lekcję - a podziel te kulki na połowy, jedna połowa dla Ciebie, druga dla mnie.
Ciach, ciach, kulki podzielone po sześć na osobę.
- Doskonale! - znów chwali Tata, ale jeszcze mu mało - a gdyby przyszła tu do nas Zosia, to po ile kulek by miało każde z nas?
O, tu już poszło troszkę trudniej, ale w sumie niewiele. Po chwili na dywanie leżały trzy grupki po cztery kulki. Tata wyściskuje Perełkę i pyta:
- A chcesz jeszcze trudniejsze zadanie?
- Tak! Tak! - krzyczy Perełka.
- No to wyobraź sobie, że przychodzi jeszcze Mama. I teraz też trzeba podzielić kulki po równo. Ile każdy będzie miał?
Perełka patrzy na kulki z namysłem. Długim. A kiedy Tata myśli, że chyba jednak nic z tego nie będzie, Perełka nagle dzieli dwanaście kulek na dwie grupy. Jedną przysuwa do siebie, drugą do Taty i mówi:
- Ty się dzielisz z Zosią, a ja z Mamą. I już.
To się nazywa znaleźć rozwiązanie!
Hahahahaha! Brawo!!!
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie! A wiesz, ja bym chyba na takie rozwiązanie nie wpadła.:)))
OdpowiedzUsuńNo właśnie, mnie też to do głowy nie przyszło :) Pewnie zostanie menadżerem, potrafi delegować zadania ;)
OdpowiedzUsuń