E-wydania

Lubię Kindle'a, naprawdę. To świetny wynalazek - z jednym wszak zastrzeżeniem. Że czyta się na nim książki. W tym jest bezkonkurencyjny (no dobrze, są też inne, bardzo dobre czytniki, ale nie znam ich z autopsji, za to korzystałem już z kilku modeli czytnika Amazonu). Nie w tym rzecz wszakże. W walce o wolne miejsce na półkach dotarłem właśnie do rozdziału zatytułowanego "magazyny papierowe". Tutaj Kindle się - niestety - nie sprawdza.

Papier a cyfra

Niby nie ma tego dużo, bo kupuję trzy miesięczniki: "Estradę i studio", "CD Action" i "Pixela". Po kilku latach jest jednak tego cała sterta, wcale nielekka, bo każdy z tych magazynów wydawany jest na porządnym papierze.

Co do "Pixela", to sprawa jest bardzo prosta - na razie mam wykupioną prenumeratę, więc wersję papierową będę chomikował przez jakiś jeszcze czas. Za to do każdego numeru dostaję kod, dzięki któremu mogę pobrać też wersję elektroniczną, otwieraną w specjalnej aplikacji na smartfonie.

"Estrada i studio" też oferuje wersję elektroniczną, tym razem jest to jednak standardowy plik pdf o rozmiarze mniej więcej 50MB.

Najgorzej pod tym względem prezentuje się "CD Action", które istnieje wyłącznie w postaci papierowej. Wersji elektronicznej nie ma w ogóle i z tego, co czytałem na forum magazynu, nawet się na nią nie zanosi.

Czytanie w praktyce

No dobrze, mam wersję elektroniczną i co dalej? Jak jest z czytaniem? Czy choć w jakimś stopniu jest to wygodne?

Niestety, tutaj moje doświadczenia są raczej negatywne. "Pixel" ma swoją aplikację na smartfona i sprawuje się ona całkiem dobrze, przez co czytanie - choć nie jest komfortowe - przynajmniej nie irytuje. Działa obracanie ekranu, można więc czytać większe litery w poziomie. Należałoby popracować nad sprawniejszą nawigacją i możliwościami wyszukiwania.

Za to czytanie pdf "Estrady i studia" to jakaś katastrofa. Po raz kolejny potwierdza się reguła, że o ile ten format bardzo ładnie zachowuje formatowanie i układ publikacji, to sprawdza się przede wszystkim w druku, a nie w czytaniu (zresztą, takie jest jego prawdziwe przeznaczenie). 50MB plik naszpikowany grafiką czyta się koszmarnie zarówno na smartfonie, jak i w komputerze. Kolejne strony "wlewają się" na ekran, "kartkowanie" trwa wieki, podobnie odszukiwanie konkretnej strony (bo wiecie, w pdf numer strony w stopce niekoniecznie zgadza się z numerem w czytniku). Nie wiem, z czego to wszystko wynika - złożoności post-scriptowego opisu strony? Z kiepskiej jakości algorytmów renderujących? Słabych czytników? Efekt jest taki, że po którejś stronie odechciewa się (autentycznie!) lektury.

Nastawienie

Nie da się ukryć, że do negatywnych wrażeń z czytania e-wydań dokłada się moje nastawienie. Nie lubię czytać na ekranie komputera/smartfona. To znaczy - nie lubię czytać treści niedostosowanych do medium. Sztywny layout elektronicznych wydań wymaga stosowania dedykowanych aplikacji (do tego grona zaliczam także czytnik pdf). Zauważcie, o ile lepiej czyta się zawartość stron WWW, jeśli jest ona ładnie skomponowana, a przy skalowaniu się "przelewa" i dopasowuje.

Dochodzę zatem do wniosku, że wolę czytać magazyny w postaci papierowej, a w postaci elektronicznej mogę je czytać, jeśli przestaną być wersjami papierowymi upchniętymi do dziwnych formatów, bo MUSZĄ wyglądać tak samo. Wcale nie muszą.

Komentarze