Need for Speed III - Hot Pursuit

Nie wierzę! Ta gra działa na Windows 10! Oczywiście, nie sama z siebie - trzeba poszukać odpowiedniej modyfikacji, która sprawi, że nie tylko stareńki Need for Speed III uruchomi się na Windows 10, ale nawet będzie działał w rozdzielczości 1920x1200 z wszelkimi możliwymi detalami. Coś, o czym w 2000 roku mogłem tylko pomarzyć.

Dlaczego NFS3?

Skąd to gorące uczucie do tak przecież "przedpotopowej" gierki? Ukazała się ona bowiem w 1998 roku, czyli ma już niemal ćwierć wieku. Ja zagrałem w nią dopiero w roku 2000, kiedy to Siostra Be dostała za świadectwo z paskiem potężnego Adaksa z procesorem Pentium II 233MHz i 4MB pamięci, jeśli dobrze pamiętam. A znajomy informatyk miał - uwaga - w pełni legalną kopię Need for Speeda, więc oczywiście był to pierwszy wybór do przetestowania. Rzecz jasna, nic wtedy z tego nie wyszło, bo gra wymagała akceleracji 3D, zaś Adax miał zaledwie kartę ATi Rage Pro, straszne badziewie pod tym względem. Grać zatem dało się ledwo, ledwo w trybie programowym, jednak gra nie wyglądała wówczas oszałamiająco.

Potem na studiach uzbierałem ze stypendium najpierw na kartę Intel 740 (chyba?), potem zaś dołożyłem pamięci, by w końcu wymienić płytę główną i procesor (już na AMD Athlon 1.4GHz). Z każdą zmianą próbowałem odpalać Need for Speed, ale dopiero po tej ostatniej gra dawała radość nawet przy rozdzielczości 800x600 z wszystkimi detalami i 32-bitowym kolorem. To wówczas przyjechał na wakacje do Choryni Kuzyn eR i graliśmy do upadłego, na zmianę w wyścigi oraz w strzelanki (Unreal Tournament! Half Life!). To wówczas doszliśmy do perfekcji w jeździe po wszystkich torach i nie było na nas mocnych, zaś o zwycięstwie jednego z nas decydował zwykle jakiś minimalny błąd drugiego - jedno przytarcie, czasem wręcz jeden przewrócony znak.

Po latach

Kiedy dużo później, mając już o wiele szybszy komputer odnalazłem różową płytę z grą, ta nie chciała się nawet zainstalować. W końcu udało się to w trybie zgodności, jednak i tak po uruchomieniu mogłem obejrzeć co najwyżej filmiki, bo do menu już gra wejść nie chciała. No trudno, grałem w inne wyścigi, w inne odsłony Need for Speed, ale to już nigdy nie było TO. Nawet ten ostatni Most Wanted, choć bardzo przyjemny i grywalny, nie wzbudził aż takiej ochoty na przejechanie jeszcze jednego wyścigu, spróbowania jeszcze raz. Myślałem, że to pewnie nostalgia, ale...

Szukając screenu z Need for Speed III do posta o Most Wanted (chciałem wrzucić jako wspominkę), natrafiłem na artykuł opisujący, jak uruchomić "trójkę" na Windows 10. Zakładkę zapisałem do późniejszego poczytania i faktycznie, parę dni później dowiedziałem się, że istnieje nieoficjalna modyfikacja, dzięki której staruszek da radę zadziałać na współczesnych komputerach. Sposób wypróbowałem i... jest! Działa!

To nie nostalgia

Od razu siadłem do zabawy - musiałem tylko przedefiniować klawisze pada, żeby zgadzały się z tym, do czego przywykłem w Most Wanted. Wybrany chevrolet corvette (czerwony, a jakże!) i jazda na pierwszą trasę! I powiem Wam, że mimo mocno umownego modelu jazdy jechało się naprawdę dobrze! Trasę znałem na pamięć, więc i na mecie stawiłem się pierwszy. Po tym sukcesie rzuciłem się od razu na jazdę turniejową, a raczej na serię wyścigów nazwaną "Knockout". Zasada jest prosta - na początku mamy ośmiu zawodników. Po pierwszym wyścigu (na pierwszej trasie) odpada te, który przyjedzie na końcu. Reszta wędruje na drugą trasę i cykl się powtarza. W końcowym wyścigu bierze udział już tylko para samochodów i wygrywa lepszy. Zasady proste, start!

No i ale wstyd! Pierwsze podejście i odpadłem na pierwszej trasie. Drugie podejście - tylko trochę lepiej, bo dałem radę tylko na dwóch trasach, na trzeciej byłem ostatni i koniec. Dlaczego? Bo gra jest sprawiedliwa do bólu - jesteś dobry? To jedziesz na czele i nikt Cię nie wyprzedzi. Wpadasz na inne samochody albo przycierasz o elementy trasy? Tracisz cenne ułamki sekund i spadasz coraz dalej. Tutaj nie ma "gumowej sztucznej inteligencji", która poczeka za zakrętem, kiedy Ci słabo idzie. Albo dogoni mimo przeciwności, jeśli idzie Ci za dobrze. To jest gra, w której - jeśli naprawdę jedziesz świetnie długi wyścig, masz okazję zacząć dublować rywali.

I się gra!

Mimo przegranych dwóch nokautów, siadłem do pościgu z policją. Ależ to frajda! Musisz przejechać dwa okrążenia, wygrać z rywalem i nie dostać więcej niż dwóch mandatów od policji. Warunki trudne, stawka wysoka, więc jest o co walczyć. I znów okazało się, że prostota jest tutaj atutem. Znów ten, kto jedzie sensowniej, mniej się rozbija, korzysta ze skrótów na trasie albo alternatywnych dróg, ma więcej szans na wygraną.

I chyba to właśnie jest głównym plusem Need for Speed III - satysfakcja z wygranej. Nie czułem tego praktycznie wcale w Most Wanted - to znaczy, tam się cieszyłem ze zwycięstwa, ale głównie dlatego, że dostawałem za nie punkty i mogłem wyzwać kolejnego z listy na pojedynek. Jednak kompletnie nie było tam satysfakcji, że zaliczyłem trasę bezbłędnie, że przeciwnik nie miał nawet szans mnie doścignąć, a policję omijałem szerokim łukiem.

Reszta

Grafika - wiadomo - zestarzała się okrutnie, gdyby się jej przyglądać. Ale po rozpoczęciu wyścigu już się nie widzi tych wielokątów, tych wzgórz ciosanych z sześcianów niemal, tych tekstur rozmytych - jest tylko tytułowa żądza prędkości. Chcemy wygrać, koncentrujemy się na trasie i na tym, żeby nie przytrzeć, żeby nie zderzyć się z czymś, żeby płynnie wyprzedzić przeciwników. O to tu chodzi i to na szczęście się nie zmieniło. Tak samo muzyka - dynamiczna i zachęcająca do jazdy.

Cóż mogę powiedzieć. Jeśli ktoś ma sentyment do tej gry, niech przeszuka internet frazami "need for speed III 3 nextgen", bo raczej odpalona nawet dzisiaj gra nie zawodzi. Robi to, co ma robić naprawdę świetnie, a co najważniejsze - na obecnych komputerach działa błyskawicznie (mam tu też na myśli ładowanie się do pamięci - znalezienie się na torze w Need for Speed III trwa krócej niż uruchomienie klienta Origin dla Most Wanted). W sam raz żeby sobie niezobowiązująco "pyknąć" od czasu do czasu.

Komentarze