[S] Ostatnie takie kolory

Coś ostatnio karmnikowe zdjęcia oraz poznawanie CaptureOne zachęciły mnie do ponownego chwycenia za aparat. A nawet za aparaty, bo dzisiejsze zdjęcia są zrobione kolejnym modelem, wyciągniętym z przepastnej szuflady - Nikonem D300s. To aparat, który obecnie jest już przeżytkiem, bo jego premiera miała miejsce w 2009 roku. Troszkę ponad 12 megapikseli, używalne ISO na poziomie 800, bardzo raczkujący i mocno niedoskonały tryb LiveView, wachlujący lustrem na prawo i lewo - z pewnością nie jest to już aparat marzeń, jakim był, gdy zaczynałem swoją przygodę z fotografią...

Ale wyciągnąłem go z szuflady, przypiąłem jeszcze starszy obiektyw Nikkor 300/4 (zaprojektowany w 1987 roku, a sprzedawany do roku 2000!) i beztrosko strzelałem fotki karmnikowym ptaszorom. Na wyprawę do parku wziąłem go pod wpływem impulsu, bo miał to być tylko spacer z rodziną, ale że aparat leżał w salonie przy oknie... Pojechał, chociaż ogniskowa 300mm, wydłużona przez crop do 450mm, to nie jest coś, z czego dobrze się "strzela" w parku o zachodzie słońca w listopadowe popołudnie. Większość zdjęć wyszła poruszona albo za ciemna, bo już jak tylko mogłem, skracałem czasy, godząc się na szumy. Ale ostatecznie z paru zdjęć jestem zadowolony - że w ogóle wyszły. I naprawdę to już była chyba ostatnia szansa na podobne kolory w tym roku - w nocy i przez cały dzisiejszy dzień leje, resztki liści spadną i aż do marca przyjdzie nam patrzeć na iglaki lub gołe gałęzie...

Przysłona: f/4, Czas: 1/200 sec, Ogniskowa: 300,0 mm

Przysłona: f/4, Czas: 1/200 sec, Ogniskowa: 300,0 mm

Przysłona: f/4, Czas: 1/125 sec, Ogniskowa: 300,0 mm

Przysłona: f/4, Czas: 1/200 sec, Ogniskowa: 300,0 mm

Przysłona: f/4, Czas: 1/640 sec, Ogniskowa: 300,0 mm

Przysłona: f/4, Czas: 1/80 sec, Ogniskowa: 300,0 mm

Przysłona: f/4, Czas: 0.02 sec, Ogniskowa: 300,0 mm

Przysłona: f/4, Czas: 1/500 sec, Ogniskowa: 300,0 mm

Komentarze

  1. Zimno, szaro, buro i coraz bardziej paskudnie. No nie, nie lubię jesieni. Ciekawe, co za ptaszor siedział przy jemiole.:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz