Analog i cyfra

Pod choinkę dostałem komplet 5 bardzo przyjemnych filmów wyprodukowanych przez Planete, dotyczących fotografii i fotografów. Ich obejrzenie "natchnęło" mnie, by zamówić kilka czarno-białych klisz i spróbować sił w tradycyjnym fotografowaniu. W szufladzie leży przecież wiekowa Vilia, a Krzysiek pożyczył mi Kieva 4. Klisze jeszcze podróżują (dziękujemy ci, Poczto Polska), więc może kilka słów na temat tego, czego spodziewam się po "analogowym eksperymencie"?

Analogowy snobizm

W sieci można znaleźć wiele, naprawdę wiele porównań fotografii cyfrowej i analogowej, zwanej też "tradycyjną". W zależności od nastawienia danego autora, wychwalana jest albo jedna, albo druga. Zauważam rosnący trend do gloryfikowania kliszy, zwłaszcza czarno-białej i analogowego średniego formatu, w myśl zasady, że tylko takie połączenie gwarantuje odpowiednio wysoką artystycznie jakość prac, "magię" i nieosiągalną cyfrowo plastykę obrazu. Na forach często pojawiają się udziwnione, nieostre i zaszumione fotografie w odcieniach szarości, z dumą podpisane np. "Ilford PAN 100/135/36". Wszelka dyskusja na ich temat to walka z wiatrakami - dozwolone jest tylko chwalenie (bo przecież to "analog", wizja phawdziwie ahtystyczna, a jak ktoś tego nie widzi, znaczy się - laik, gamoń i nieuk).

Całkiem nieoczekiwanie fotografia analogowa zaczęła, hm, nobilitować i stała się modna. Ktoś, kto robi zdjęcia na kliszy, ani chybi MUSI BYĆ (w opinii zwykłych zjadaczy chleba) "prawdziwym fotografem" i "wybitnym artystą"...

Oczekiwania

Póki co, oczekiwania mam zupełnie skromne. Chciałbym po prostu zobaczyć, czy rzeczywiście fotografowanie aparatem analogowym w jakiś sposób zmienia postrzeganie kadru? Czy rzeczywiście człowiek bardziej zastanawia się, co chce za zdjęcie zrobić? Czy, zachwalana przez niektórych, niespieszność działań i ograniczenia ilości klatek rzeczywiście przekładają się na jakość fotografii? Do tego dochodzi jeszcze, naturalnie, wielka niewiadoma, czyli niemożność natychmiastowego skontrolowania efektów oraz niepewność procesu wywołania (może klisza była zbyt przeterminowana albo zbyt stara chemia?)

Wiem, wiem, czytałem o sugestiach, by sprawdzić sobie te wszystkie rzeczy na "cyfrze": zakleić wizjer, zapchać kartę pamięci tak, by weszło na nią tylko 36 zdjęć, fotografować tylko w formacie JPG, wybierając program "zdjęcia czarno-białe"... Czuję jednak, że nie tylko o to mi chodzi.

Sprawa ma się tak, że przez ostatnie trzy lata fotografowałem lustrzankami cyfrowymi. Wielkimi, ciężkimi, rzucającymi się w oczy, często też z dołączonymi dużymi obiektywami. Ostatnio, dzięki Fuji X20, mogłem spróbować czegoś odmiennego. Spokojnego robienia zdjęć małym, cichym aparatem, mieszczącym się w kieszeni. To daje inne możliwości i pozwala nieco inaczej spojrzeć na cały proces powstawania zdjęcia. Dzięki "maluchowi" mogłem sfotografować ujęcia, które inaczej nie powstałyby (bo np. lustrzanka spłoszyłaby fotografowany obiekt hałasem migawki). Mam nadzieję, że podobnie będzie z eksperymentem analogowym - dzięki niemu zrobię zdjęcia nieosiągalne w obecnej chwili. Nie musi takich zdjęć być dużo, nie muszą być też phawdziwie ahtystyczne...

Poza tym chciałbym troszkę wrócić do przeszłości - w podstawówce chodziłem krótko na kółko fotograficzne, ale więcej tam było wykładów z optyki i zabawy papierem fotograficznym niż rzeczywistego fotografowania. Pamiętam "magię" ciemni, czerwonego światła, zapach odczynników i zabawę z powiększalnikiem. Teraz nie będę się raczej bawił w samodzielne wywoływanie, po prostu nadrobię to, czego wówczas zabrakło - pofotografuję.

Nigdy nie wie się

Raczej nie zostanę zażartym wielbicielem fotografii tradycyjnej, nie sprzedam żadnego z moich cyfrowych aparatów, by poświęcić się fotografowaniu na kliszy 6x6 w jakimś "średnioformatowcu". Nie zamienię łazienki w ciemnię i nie zawalę lodówki workiem z filmami. Jeśli eksperyment się powiedzie, może po prostu od czasu do czasu wypstrykam film albo dwa. Jeśli nie, będę po prostu kilkadziesiąt złotych "w plecy". No, ale właśnie... Nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość, prawda?

Komentarze

  1. Życzę powodzenia! Z nostalgią wspominam zapach odczynników i zarwane noce z powiększalnikiem na pralce :D

    Monsieur B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, mam nadzieję, że COKOLWIEK wyjdzie :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz