[K] ACDSee - alternatywa dla Lightrooma?

Używana przeze mnie wersja Lightrooma (6) nie jest już rozwijana - została zastąpiona wersją w modelu subskrypcyjnym, czyli w ramach pakietu Adobe Common Creative. O wsparciu dla nowych aparatów mogę zapomnieć, podobnie o usunięciu denerwujących błędów (przenoszenie czy kasowanie plików, wolne działanie itp.) Alternatyw dotychczas brakowało albo były zbyt drogie (Capture One wie, o co chodzi)...

ACDSee dawniej i dziś

ACDSee pamiętam jako shareware'ową przeglądarkę plików graficznych, z której korzystałem baaardzo dawno temu i to bardzo krótko. Wówczas nie było PayPala, łatwo dostępnych kart kredytowych, a sklepy zakupujące programy shareware "w imieniu klienta" nakładały spore marże, przez co całość była po prostu nieopłacalna (nie wspomnę już o tym, że jeszcze w tym czasie nie pracowałem). Potem wybrałem darmowego IrfanView i ACDSee zniknęło z kręgu moich zainteresowań.

Przypomniałem sobie o tym programie w zeszłym roku, kiedy porównywałem go do Luminara 2018. ACDSee Photo Studio 2018 Professional wypadło w tym porównaniu o wiele lepiej i zacząłem mu się przyglądać uważniej. Za chwilę pojawi się wersja 2019 Ultimate, więc pora wreszcie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy przypadkiem Lightroom nie stracił właśnie pracy?

Przyzwyczajenie drugą naturą...

Najgorszy był początek pracy z ACDSee - niby wszystkie programy katalogująco-obróbkowe wyglądają podobnie, ale ciężko jest się zrazu połapać. Tak samo miałem tutaj - wszystko jest pod ręką, ale INACZEJ niż w Lightroomie. Powoli jednak zacząłem się przyzwyczajać i oto okazało się, że nie jest źle, a nawet jest całkiem dobrze!

Nie da się ukryć, że pracuje się inaczej. Bardzo przywykłem do interfejsu Lightrooma i ten z ACDSee wydaje mi się brzydszy i mniej intuicyjny, jednak po oswojeniu się "daje radę". Narzędzi jest sporo i choć w zasadzie są odpowiednikami tych z Lightrooma, to czasem sposób lub zakres ich pracy jest odmienny. Czasem ten sam efekt da się osiągnąć, wykonując zupełnie odmienne kroki - niech przykładem będzie dodanie do obrazu ramki, co w Lightroomie osiągało się, podpinając komercyjną wtyczkę podczas eksportu. Tutaj jest to normalna funkcja w samym programie.

Wydajność

Pod względem wydajności jest bardzo dobrze. Jeszcze nie testowałem ACDSee na komputerze stacjonarnym, ale powinno być lepiej, niż na laptopie (szybszy procesor i trzy razy więcej pamięci). Pod względem importu zdjęć do katalogu Lightroom... przegrywa. Pod względem nawigacji i działania większości narzędzi z kategorii Develop zwycięzcą jest także ACDSee. Podobnie zresztą wypada eksport grupy zdjęć - z przeskalowanie i wyostrzaniem, konwersja z fujikowych RAFów do JPGów zajęła ACDSee prawie dwa razy mniej czasu niż Lightroomowi. Czyli, cytując klasyka, nie ma o czym gadać.

Praca rzeczywista

Zwykle mój sposób pracy w Lightroomie wygląda identycznie: wrzucam kartę ze zdjęciami do czytnika, wybieram import interesującego mnie zbioru (z automatycznym tworzeniem podkatalogów na dysku w oparciu o datę i automatyczną zmianą nazwy pliku - również w oparciu o datę). Po imporcie przeglądam fotografie i oznaczam te, których na pewno chcę się pozbyć. Po oczyszczeniu zbioru przystępuję do mniej lub bardziej intensywnych działań obróbkowych - zazwyczaj korekcja ekspozycji, prostowanie horyzontu czy kadrowanie. Czasem globalnie ustawię profil kolorystyczny. Z reguły wystarczają mi narzędzia wbudowane w Lightrooma, bardzo rzadko dokonuję edycji w Photoshopie (zwykle sesje portretowe). Potem wybieram pliki do publikacji (jeśli jest taka potrzeba) i eksportuję je np. za pomocą presetu "blogowego" czy "e-mailowego", które sobie kiedyś utworzyłem.

Powyższe czynności starałem się wykonać za pomocą ACDSee. Bez problemu zaimportowałem zdjęcia z podziałem na foldery i ze zmianą nazwy pliku (musiałem tylko dokonfigurować własny szablon daty - ale w Lightroomie również trzeba było to zrobić). Po przejściu do zaimportowanej kolekcji mogłem skupić się na zaznaczaniu zdjęć do usunięcia, po usunięciu zaś przeszedłem do widoku Develop, gdzie mogłem wreszcie rozpocząć edycję. Byłem w stanie zrobić te same rzeczy, co w Lightroomie - w zasadzie nie znalazłem jedynie zmiany proporcji (rozciągania w pionie lub poziomie). Cała reszta - o ile mogłem to stwierdzić - daje się wykonać. Bardzo sprawnie działa narzędzie klonowania/"leczenia" - o wiele żwawiej niż Spot Removal w Lightroomie. Wszystkie modyfikacje są - oczywiście - wprowadzane "wirtualnie", czyli zapamiętywane niezależnie od zdjęcia, które pozostaje nietknięte.

Podczas eksportu można w zasadzie zrobić to samo w obu programach z tym, że ACDSee ma dodatkową listę predefiniowanych "akcji" (rozszerzalną o nasze własne pomysły), która dodatkowo przetwarza plik przed zapisaniem w miejscu docelowym.

Gwóźdź do trumny Lightrooma

Czymś w rodzaju takiego gwoździa jest funkcja... importu bazy danych Lightrooma. ACDSee ma takie narzędzie wbudowane i potrafi ono wyciągnąć takie informacje, jak oceny (gwiazdki), etykiety, słowa kluczowe oraz kolekcje. Jak dla mnie - rewelacja! Między innymi tego właśnie brakowało mi w dotychczas testowanych programach. Konieczność budowania na nowo kolekcji, opisywania i oceniania zdjęć - to wszystko skutecznie zniechęcało mnie do migracji.

Oczywiście, dużą bolączką jest to, że nie sposób zaimportować danych "obróbkowych", czyli zmian na samych obrazkach (korekta ekspozycji, krzywe, kadrowanie), ale nie wydaje mi się, żeby to kiedykolwiek dobrze wykonano. Po prostu do dawniej obrobionych plików trzeba będzie wracać przez Lightrooma, ewentualnie wziąć kiedyś dwa tygodnie urlopu i przekonwertować cały zbiór na np. TIFFy (z już zaaplikowaną obróbką). Tak na wszelki wypadek, gdyby któregoś dnia Lightroom po prostu przestał się uruchamiać, co wydaje mi się całkiem prawdopodobną taktyką Adobe, aby ostatecznie zmusić opornych do przejścia na model Creative Cloud.

No i tyle

Jako że używam ACDSee od jakiegoś czasu (chociaż mało intensywnie) i nie zauważam w zasadzie żadnych ograniczeń, chyba rzeczywiście w praktyce odesłałem Lightrooma na emeryturę. To jest świetny program i gdyby nie nieszczęsny abonament Adobe, używałbym go jeszcze długo. Ale że nie mam zamiaru i potrzeby pakować się w Creative Cloud, a na poprawę istniejących od lat błędów czy nowe funkcje nie mam co liczyć... No cóż... ACDSee zajmuje miejsce zarówno Lightrooma, jak i IrfanView. Sytuacji raczej nie zmieni nadchodząca nowa wersja Luminara 2018 z modułem katalogującym - chyba że przeglądanie i edycja zaczną działać tak z 10 razy szybciej - na to się jednak nie zanosi.

P.S. Poprawiam się i uzupełniam wpis o ceny - obecnie są dostępne (z grubsza) trzy wersje: Ultimate za 149$, Professional za 99$ i Standard za 59$, przy czym rozważyć w kontekście zastępowania Lightrooma można tylko dwie pierwsze - wersja Standard ma spore ograniczenia w zakresie modułów Develop i Edit, co zresztą wynika z tabeli porównawczej na stronie producenta.

Komentarze

  1. Bardzo interesujący program, ale nie wspomniałeś o jego cenie. Już go kupiłeś czy korzystasz z triala, bądź darmowej wersji (jeśli jest)?

    OdpowiedzUsuń
  2. A, moje niedopatrzenie - już dopisałem na końcu ceny i link do tabelki porównującej różne wersje. Opisywałem posiadaną wersję Professional, ale wszystkie warianty mają wersje testowe, więc można sobie poużywać przed zakupem przez 30 dni.

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak to jest z aktualizacjami takich programów w przyszłości? Są nieodplatne czy płacz i płać? No i co w przypadku, gdybyś za jakiś czas chciał korzystać z lepszej wersji programu (Ultimate)? Przypuszczam, że zasady są podobne jak w przypadku zakupu innych programów, ale ja ich nie znam - stąd pytanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. W ACDSee wygląda to tak, że w ramach głównej wersji (czyli w moim przypadku Professional 2018, która miała kilka "update'ów" w ciągu roku) wszelkie poprawki są za darmo, natomiast promocja do wersji 2019 kosztuje ok. 50$, czyli połowę regularnej ceny. W przypadku wersji Ultimate promocja z wersji 2018 do 2019 to też mniej więcej połowa ceny, czyli ok. 75$.

    Oczywiście, można też "awansować" z wersji Pro do Ultimate - w moim przypadku skok kosztowałby mnie 75$ - wówczas miałbym wersję Ultimate 2019.

    Jeśli myślisz o ACDSee, to wypróbuj wersję Pro przez miesiąc i ewentualnie poczekaj na tzw. black friday (ostatni piątek listopada) - wtedy większość firm wprowadza czasem szalone obniżki i można kupić programy sporo taniej - ja dzięki temu kupiłem wersję Pro za 39$ (zamiast 99$).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz