[W] Ostrzałka do noży, cz. 1

Lubię noże. Lubię ostre noże. Ale żeby nóż był ostry, trzeba go od czasu do czasu... naostrzyć. A tego to już nie lubię.

Jak ostrzyć?

Najprościej jest, oczywiście, nie ostrzyć, tylko kupować nowe noże (ha, ha!). Albo poprzestać na tępych nożach, co rodzi dwa problemy: będziemy mieli kłopot z przecięciem czegokolwiek oraz utniemy sobie palce przy pierwszej próbie użycia noża naprawdę ostrego.

Najprościej jest zastosować jakąś firmową ostrzałkę, najczęściej zaopatrzoną w kółka ostrzące. Przeciągamy parę razy i już nóż jest ostrzejszy. Niestety, w ten sposób najczęściej nie naostrzymy całej krawędzi tnącej i przy rękojeści będzie nam zostawał coraz większy kawałek metalu. A to np. uniemożliwi lub mocno utrudni rozdrabnianie warzyw.

Drugi sposób to użycie osełki lub kamienia. Kupujemy takie cudo, zwykle o dwóch gradacjach (szlifowanie zgrubne i wykańczające), moczymy pół godziny przed ostrzeniem i ostrzymy, starając się utrzymać odpowiedni kąt oraz naostrzyć równomiernie całą krawędź tnącą. Ten sposób stosowałem dotychczas, jednak irytujące było i pilnowanie kąta, i zmagania z kamieniem, który wprost uwielbiał "jeździć" po blacie, mimo stosowania różnych sztuczek z wilgotną szmatką pod kamieniem na czele.

Trzeci sposób to użycie specjalistycznej ostrzałki - kamień lub osełka są zamontowane na specjalnym ramieniu, który utrzymuje kąt, zaś to nóż jest przymocowany do stołu (lub ostrzałki). Obejrzałem kilka takich ostrzałek i postanowiłem wykonać własną wariację na ten temat.

Oczywiście, jest jeszcze czwarty sposób ostrzenia noży - należy zaopatrzyć się w szlifierkę i wtedy noże ostrzymy w minutkę lub dwie. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale czytałem, że ten sposób - choć szybki - ma jedną, zasadniczą wadę. Podczas ostrzenia temperatura krawędzi rośnie i stal potrafi się nawet rozhartować, co oznacza, że nóż coraz szybciej się tępi i trzeba go coraz częściej ostrzyć.

Projekt

Przyznam, że za tę ostrzałkę zabierałem się już od prawie dwóch miesięcy. Najpierw "szlifowałem" jeden projekt, ale dwa tygodnie temu wpadłem na zupełnie nowy pomysł, dużo solidniejszy i chyba jednak prostszy.

Do rozwiązania był szereg problemów, w tym: mocowanie ostrzałki do stołu, mocowanie ramienia, mocowanie kamienia na ramieniu, mocowanie noża. Każde rozwiązanie miało parę wariantów i w sumie dopiero praktyka pokaże, czy przyjęte ostatecznie rozwiązania się sprawdzą.

Konstrukcja ostrzałki jest względnie prosta: do drewnianej podstawy przymocowany będzie hak oczkowy, w którym będzie poruszało się ramię z zamocowanym kamieniem. Hak będzie mocowany w jednym z czterech otworów w taki sposób, by ramię tworzyło odpowiedni kąt ostrzenia (15, 17, 20 i 22 stopnie). Kamień zostanie zamocowany w metalowej obejmie i przykręcony do ramienia, zaś nóż będzie trzymany za pomocą mocnego magnesu neodymowego.

W pierwszej wersji chciałbym mocować ostrzałkę do składanego stolika w garażu, co umożliwi mi pewniejsze mocowanie za pomocą śruby. Być może powstanie później wariant mocowania na stole w kuchni.

Materiały

Na podstawę potrzebna była kantówka (wybrałem taką o przekroju 28x70mm). Potrzebowałem także metalowej taśmy (na uchwyt kamienia i różne podkładki/blaszki) oraz pręta (na ramię). Do tego doszedł naprawdę mocny magnes neodymowy do mocowania noża oraz hak oczkowy i różne śruby do zmontowania całości. Drewno, oczywiście, wymaga zabezpieczenia lakierem, ale ten miałem na półce, więc nie musiałem się tym martwić.

Przygotowanie bazy

Dociąłem kantówkę na głębokość stołu tak, aby jej krawędź kończyła się razem z krawędzią blatu. Od strony ściany wywierciłem przez całą wysokość drewna otwór, przez który przechodzi śruba, przykręcająca ostrzałkę do stołu. Od strony krawędzi blatu przewidziałem drewnianą płytkę, która ma zapobiec przesuwaniu się całej ostrzałki w poziomie.

Od strony czoła ostrzałki musiałem teraz przygotować miejsce na magnes (miał być "schowany" w drewnie), zabezpieczając je wyciętą ze sklejki płytką. Tuż za magnesem przygotowany musi być też niewielki próg, o który będzie opierała się klinga podczas ostrzenia - jego wysokość ustaliłem arbitralnie na około 3mm.

Sam magnes (w postaci sporej sztabki) zamocowałem do bazy za pomocą... innego magnesu neodymowego, mniejszego, ale za to posiadającego dwa otwory na wkręty. Trzyma się bardzo pewnie, ale nadal daje możliwość w miarę łatwego demontażu.

Ramię

Pręt ramienia przechodzi swobodnie przez hak oczkowy i od strony ściany musi być zabezpieczony przed wysunięciem się z niego. Zrealizowałem to, gwintując końcówkę i mocując nakrętkę.

Do pręta zamocowany jest też uchwyt na kamień - wykonałem go z metalowej taśmy, ściąganej śrubą. Dla własnej wygody uchwyt zaopatrzyłem w metalową "rączkę", aby łatwiej prowadziło się kamień podczas ostrzenia.

Jedyne komplikacje przy wykonaniu tego uchwytu miałem podczas wiercenia otworów. Z powodu braku imadła ciężko było mi jednocześnie trzymać metalowy (i co za tym idzie, śliski) element i drugą ręką operować wiertarką - z tego powodu otwory niestety, nie wyszły dokładnie w tych miejscach, gdzie je zaplanowałem, ale całość zdaje się działać i wygląda na pierwszy rzut oka całkiem przyzwoicie.

Aby nie siłować się za każdym razem z kluczykiem przy luzowaniu i ściskaniu uchwytu, zamiast zwykłej nakrętki zastosowałem "motylka".

Pierwsza przymiarka

Bazę wstępnie zmontowałem (tzn. zamocowałem magnesy i przytwierdziłem do stołu), aby upewnić się, że o niczym nie zapomniałem. Nie zdążyłem dzisiaj polakierować drewna, a to z tego powodu, że nie powierciłem jeszcze otworów pod kołki mocujące klocek z hakiem oczkowym, a i sam klocek nie jest jeszcze gotowy (musiałem skleić dwa kawałki listwy, aby móc bez problemu nawiercić później otwór pod kołki, no i klej jeszcze nie wysechł). Wydaje się jednak, że zasadnicza idea jest w porządku i powinna się sprawdzić.

Komentarze