[A] Audiobook cudem nagrany

Jak długo może powstawać niespełna dwunastominutowy audiobook? Dobę? Dwie?

Ten poniżej, czyli "Uranowe uszy" ze zbioru "Bajki robotów" Stanisława Lema, powstawał prawie miesiąc.

Nagranie

"Bajek robotów" przeczytałem już sporo, więc nie spodziewałem się, że akurat "Uranowe uszy" jakoś się wyróżnią. Wprawdzie czytanie Lema jest - według mojej opinii - trudne, głównie z uwagi na bardzo długie, złożone zdania oraz nieoczywiste neologizmy, jednak czytanie to dostarcza ogromnej satysfakcji (zwłaszcza jak się człowiek przestanie mylić w głośnym czytaniu imienia Trurla).

To nie był dobry dzień na nagrywanie. Ba, to nie były dobre dni!

Pierwszą wersję zacząłem nagrywać w drugiej połowie sierpnia, jeszcze przed wykonaniem absorberów akustycznych. Zacząłem, bo tuż pod koniec opowiadania wyłączono prąd (obok trwa budowa dwóch domków). Zmełłem w ustach przekleństwo, ale co tam, przecież to raptem 20 minut materiału, szybko nagram raz jeszcze. Prądu nie było jednak przez prawie pół godziny i mój zapał zdecydowanie ostygł.

No nic, do pomysłu wróciłem po tygodniu. Wszystko przyszykowane, w pokoju już mam absorbery, cisza, spokój. Czytam.

Przeczytałem i to z bardzo małą liczbą pomyłek - no, no, pogratulowałem sobie w myślach i sięgnąłem ręką do rejestratora, żeby wyłączyć nagrywanie. A tu niespodzianka: zapomniałem to nagrywanie włączyć. Serio.

Rzut oka na zegarek - dam radę zrobić jeszcze jedno podejście. Włączam (upewniam się trzy razy, że nagrywanie trwa) i czytam. To znaczy, usiłuję, bo mylę się co drugie zdanie. Ciągłe powtórki, ciągłe dogrywki - w efekcie to krótkie opowiadanie zajęło mi prawie godzinę (!). Spieszyłem się, więc skopiowałem tylko plik z rejestratora do komputera, żeby wrócić do niego wieczorem.

Obróbka

Do obróbki tego dnia jednak nie usiadłem, bo musiałem robić coś innego. Nazajutrz sytuacja się powtórzyła i po paru dniach zapomniałem, że mam na dysku plik o czytelnej nazwie DR0000_0217.wav z opowiadaniem Lema.

Minęły dwa tygodnie, kiedy przypomniałem sobie, że nagrywałem "Uranowe uszy". Szukam, nigdzie nie ma takiego pliku. Na szczęście trafiłem w końcu na DR0000_0217.wav - jest! Wrzuciłem go do WaveLaba i rozpocząłem obróbkę, śmiejąc się z samego siebie po każdym nagranym wyrazie irytacji (jeden z akapitów nagrywałem 7 razy!). Dwie godziny trwało, zanim "zmęczyłem" całość. Efektu końcowego można posłuchać tutaj:

Komentarze

Prześlij komentarz