[W] Warsztatowe usprawnienia
W trakcie wykonywania ostatnich prac w moim zaimprowizowanym warsztacie okazało się, że nie wszystko jest tak, jak bym sobie tego życzył. Poświęciłem zatem dwie lub trzy godziny, żeby poprawić pewne rzeczy, mające wpływ nie tylko na komfort, ale i bezpieczeństwo pracy.
Stołowa noga
Przede wszystkim - stół. Czy może stolik. Zdaję sobie sprawę, że jest on nędzny, bo nie dość, że mały, to jeszcze mało solidny. Imadła raczej bym na nim nie postawił, ale do prostych prac wydawał się wystarczający.
Główny kłopot ze stołem to jego mała stabilność. Przymocowany tylko jedną krawędzią do ściany, kompletnie nie daje poczucia pewnego i mocnego punktu podparcia, zwłaszcza przy pracach wymagających trochę większej siły (np. przecinanie czy bicie młotkiem). Aby temu zaradzić, a jednocześnie zachować "mobilność" stołu, czyli możliwość jego składania, postanowiłem dodać... nogę.
Nie jest to może szczyt wyrafinowania, ale znacząco podnosi pewność, że nagle, podczas pracy, blat nie poleci na dół. Noga jest wykonana bardzo prosto - od spodu wywierciłem długi otwór na 100mm śrubę, która mocuje do nogi kwadratową podstawkę. Od góry zamontowałem krótki kołek-czop, który wchodzi w odpowiedni otwór w blacie. Całość jest szybka w montażu i sprawdza się w praktyce.
Ser szwajcarski
Oglądając różne filmiki na YouTube zauważyłem, że dość popularne jest "dziurawienie" blatu. W to na celu możliwość zamocowania imaków, czyli kołków, które przytrzymują obrabiany przedmiot w stałym położeniu (albo przynajmniej ułatwiają takie przytrzymanie). W otworach takich można też instalować różne uchwyty czy narzędzia. Wyglądało to na tyle obiecująco, że postanowiłem zrobić coś takiego u siebie.
Aby jednocześnie mieć możliwość pracy na gładkiej powierzchni, zdecydowałem się na blat podwójny: dolna warstwa, zamocowana do ściany i podparta nogą, jest zaopatrzona w 18 otworów 20mm, rozmieszczonych co 12cm. Górna warstwa (dotychczasowy blat) jest zdejmowana i orientowana na dolnym blacie za pomocą dwóch kołków (wykorzystujących oczywiście otwory z tym dolnym blacie).
Dorobiłem sobie od razu cztery drewniane imaki i wypróbowałem całość, próbując zestrugać uszkodzoną powierzchnię z jednej z desek. Poszło tak sobie, ale głównie dlatego, że nie mam doświadczenia w posługiwaniu się strugiem. Ale pierwsze koty za płoty.
Narzędzia raz jeszcze
Wszelkie prace wykonuję głównie na stole, stąd bardzo szybko przekonałem się, jak irytujące jest przerywanie pracy i bieganie na drugi koniec pomieszczenia, żeby zdjąć ze ściany kombinerki, miarkę czy kątownik. Jako że dysponowałem kawałkiem płyty pozostałej po instalacji mebli kuchennych, postanowiłem zrobić "ściankę narzędziową" i powiesić ją sobie tuż nad stołem.
Płyta nie jest duża, więc zmieściły się na niej przede wszystkim kombinerki, szczypce i nożyce. Na narożach zamontowałem dwa kątowniki, znalazło się też miejsce na krótką miarkę. Całość trzyma się mocno i jest bardzo poręczna.
Rzeczy drobne
Przeniosłem też przedłużacz na lewą stronę stołu, jednocześnie wymieniając go na listwę z wyłącznikiem. Kabel przymocowałem do ściany, żeby nie plątał się podczas pracy.
Zacząłem też powolną akcję "odgruzowania" garażu, czyli wyrzucania niepotrzebnych resztek płyt kartonowo-gipsowych, które do niedawna wielką stertą zajmowały cały narożnik. Mam nadzieję, że za miesiąc pozbędę się całości (idzie to powoli, bo muszę dzielić płyty na mniejsze części).
Co na przyszłość?
Marzę o solidnym, mocnym stole, na którym mógłbym zamontować duże i ciężkie imadło do prac wszelakich, jednak szanse na realizację tego pomysłu są niewielkie - w końcu to garaż, do którego musi się mieścić samochód. Być może po odgruzowaniu narożnika dałoby się tam wcisnąć stacjonarny stół na normalnych nogach, przenosząc szafkę na bok - zobaczymy. Jednak jest to bardziej perspektywa przyszłego roku, bo teraz nie ma ani środków, ani możliwości. Jedyne, co mogę zrobić w tej chwili, to pomierzyć wszystko i zobaczyć, jak duży stół mógłbym tam zabudować.
Przydałyby się też dodatkowe półeczki: na materiały, na wkręty, śruby, kołki itp. O dodatkowych urządzeniach w rodzaju szlifierki, spawarki czy piły na razie kompletnie nie myślę, bo brak środków i brak miejsca na ustawienie tego typu urządzeń.
To na razie tyle - w planach jest pewien ambitny (jak na takiego amatora jak ja) projekt, zobaczymy, co z niego wyjdzie. Zresztą, najpierw trzeba będzie chyba zmajstrować garderobę i szafkę pod schodami...
Komentarze
Prześlij komentarz