[O] Hanna Bogoryja-Zakrzewska, Katarzyna Błaszczyk - Zdarzyło się naprawdę

"Zdarzyło się naprawdę. Opowieści reporterskie" to mój tegoroczny (dodatkowy) prezent pod choinkę. Autorki, dawniej reporterki radiowe, dziś prowadzą Torbę reportera i podkastera, czyli serwis ze szkoleniami, publikacjami i podkastami. Książka sięga do owej działalności reporterskiej i jest swego rodzaju zwieńczeniem czternastu historii poznanych już wcześniej. Autorki pokazują nam, co stało się z bohaterami reportaży w dalszym czasie i przyznam, że jest to dość ciekawy zabieg. Bo zwykle zapominamy, że mimo opowiedzenia czyjejś historii ona często nie zatrzymuje się, tylko rozwija dalej, zaś sam reportaż może (choć nie musi) wpłynąć na ten dalszy bieg. Czy tak się stało, czy coś się zmieniło? Na lepsze? Na gorsze? Oto dostajemy odpowiedzi.

Nie chcę tutaj opisywać kolejnych rozdziałów, kolejnych opowieści, bo te najlepiej poznać osobiście. Mnie zaskoczyło, jak wiele z tych historii już znałem wcześniej, choć nie z oryginalnych reportaży. Po prostu czytałem o nich tu i ówdzie, być może oglądałem jakieś relacje telewizyjne, może też coś przemknęło przez internet. Tematyka jest bardzo różnorodna, ale za niemal każdym razem poruszająca. Są sprawy materialne, uczuciowe, ustalania tożsamości, są też sprawy... ostateczne.

Cieszę się, że zakupiłem tę książkę i ją przeczytałem. Nie jestem profesjonalnym dziennikarzem-reportażystą, więc fachowo się o niej nie wypowiem - zakładam jednak, że tak utytułowane Autorki dobrze wiedzą, co robią. Dla mnie ważna okazała się nauka, dość może oczywista, że reportaż to nie news. To nie jest rzucenie ciekawostki, że komuś coś się przytrafiło, tak popularne w dzisiejszych mediach, najlepiej jeszcze w tonie sensacji czy zagrożenia. To próba dowiedzenia się czegoś więcej, zrozumienia, a może i pomocy, jeśli to możliwe. To bardzo trudna w moim odczuciu próba wczucia się w czyjąś sytuację, jednocześnie pozostając obok, żeby zbytnie zaangażowanie nie zakłóciło zdolności do obiektywnego relacjonowania. Nie mam pojęcia, jak to w ogóle jest możliwe i być może to tutaj, w tej niejasności, kryje się siła prawdziwego reportażu?

Rzecz jasna, nie wszystkie historie są jednakowo angażujące, to już zapewne zależy od doświadczeń czytelnika i jego osobistych zapatrywań na pewne kwestie. Ja się nie nudziłem, chociaż ostatecznie zdałem sobie sprawę, że - od strony wykonawczej - reportaż zdecydowanie nie jest dla mnie. Nie potrafiłbym, zwyczajnie nie potrafiłbym "wejść w buty" reportera, by zadawać niektóre pytania czy w ogóle podjąć rozmowę. Do tego trzeba mieć chyba odpowiednią osobowość, charakter.

Czy polecam tę książkę? Oczywiście, i to nie tylko przyszłym czy obecnym reporterom. To czternaście prawdziwych historii, pozbawionych elementów taniej sensacji czy żerowania na czyimś nieszczęściu. Tu klikalność nie ma znaczenia. Lektura momentami trudna, bo i niektóre tematy są trudne. Ale z pewnością warto przeczytać.

Komentarze