[O] Piotr M. Majewski - Niech sobie nie myślą, że jesteśmy kolaborantami

Właściwie pełny tytuł brzmi "Niech sobie nie myślą, że jesteśmy kolaborantami. Protektorat Czech i Moraw 1939-1945". Jest to książka, która otworzyła mi oczy na wiele spraw i chociaż nie ośmielę się jej oceniać pod kątem zgodności z prawdą historyczną, bo zwyczajnie nie mam żadnych merytorycznych podstaw, to jednak pochłonąłem ją z dużym zainteresowaniem. Z drugiej strony jest to faktycznie książka historyczna, a nie beletrystyka, więc wszyscy oczekujący trzymającej w napięciu fabuły mogą się poczuć zawiedzeni. Ja zawiedziony z pewnością nie jestem.

Czy znacie historię międzywojenną i wojenną Czechosłowacji? Ja się złapałem na tym, że mimo iż to przecież nasz najbliższy sąsiad, do tego ogólnie lubiany, to nie wiem o nim prawie nic (nie znam osobiście nikogo, kto miałby do Czechów wrogi stosunek - nawet w obliczu ostatnich wydarzeń więcej jest dla nich zrozumienia niż pretensji). Ot, mieszkają sobie po drugiej stronie Sudetów, kiedyś mieli Husytów, a dziś jeździ się do nich na piwo i do pięknej Pragi. No i stamtąd pochodzi "Krecik", "Rumcajs" i "Sąsiedzi". No i Szwejk.

Nie pamiętam, by na lekcjach historii w podstawówce czy w liceum ktoś się w ogóle nad sprawami z Czech pochylał - ja kojarzę tylko fakt, że przed wybuchem II wojny światowej Hitler po prostu sobie Czechosłowację zajął, a z nowszych wydarzeń - Praską Wiosnę i polskie czołgi w 1968. I to tyle.

Książka Piotra M. Majewskiego daje zaś możliwość zapoznania się z wydarzeniami, które doprowadziły do powstania Protektoratu Czech i Moraw w przededniu II wojny światowej oraz jak się sprawy miały u naszych południowych sąsiadów już po 1939 roku. I tu przyznam, że historia ta jest zgoła odmienna niż w Polsce, czego nie byłem do końca świadomy - myślałem, że hitlerowcy bardzo podobnie obchodzili się ze wszystkimi Słowianami.

Nie będę tutaj streszczał całej historii z lat 1938-1945, ale naprawdę zachęcam do wchłonięcia tej potężnej porcji wiedzy. To jest kolejny kamyczek do zrozumienia, jak czasem potrafi działać nienawiść, jak małe interesy małych ludzi czasem kładą cień na całe społeczeństwa. I jak mało trzeba, by zapomnieć o byciu człowiekiem - a czasem, jak wiele trzeba, by człowiekiem pozostać...

Książka trafiła do mnie odrobinę dzięki szczęściu - po prostu wygrałem ją w konkursie zorganizowanym przez Teresę Drozdę z podkastu Drozdowisko. Ale bardzo dobrze się stało, bo już słuchając audycji nabrałem ochoty na lekturę. I jeśli miałbym mieć jakieś zastrzeżenie do samej książki, to zdecydowanie wolałbym jej elektroniczną postać, bo papierowa jest bardzo niewygodna w czytaniu - to ponad 500 stron w twardej oprawie, które zdecydowanie łatwiej byłoby ogarnąć w Kindle'u. Na szczęście, wersja elektroniczna istnieje i jest nawet tańsza od papierowej, więc chętni mogą się w nią zaopatrzyć. Ja polecam bardzo gorąco!

Komentarze