[S] Festiwal roślin owadożernych

Miałem dzisiaj okazję odwiedzić Festiwal roślin owadożernych na wrocławskim stadionie. Strona http://festiwalroslin.pl/ obiecywała wiele, a wyobraźnia, podkręcona wizją przepastnych stadionowych przestrzeni, jeszcze te oczekiwania wyolbrzymiła. Jednym słowem, miało być super.

Po takim wstępie oczywiście już wiadomo, że tak super wcale nie było - ale może najpierw o roślinach. Były okazy nie tylko roślinożerne, ale także obejrzeć można było najrozmaitsze storczyki, było też troszkę drzewek bonsai, a nawet - ale symbolicznie - sukulenty. Całość efektownie podświetlona i wyodrębniona na dające się obchodzić wkoło "wysepki". Dla najmłodszych zorganizowano "scenę", gdzie można było wziąć udział w różnych grach i zabawach (oj, tłoczno tam było! a telebim okazał się świetnym pomysłem). To tyle dobrych wiadomości.

Całą resztę trzeba jednak zaliczyć do wpadek albo zapisać na poczet niedoświadczenia organizatorów. Zaczęło się już od parkingu, gdzie panowie w żółtych kamizelkach chętnie kasowali 10zł opłaty, ale kompletnie nie było nikogo do kierowania ruchem. Tymczasem sporo osób, które po raz pierwszy wjeżdżały na stadionowy parking, było zagubionych, wjeżdżało nie w te uliczki co trzeba i generalnie generowało korki i zamieszanie.

Podobnie było dalej - bardzo słabo opisano wejście (ludzie chodzili po tarasie na piętrze i szukali drzwi - do nich kierowały kartki A4 z czerwonym napisem, skąpo porozwieszane na barierkach). Prawdziwy chaos panował już przy samym wejściu - na przykład po przestaniu w jednej kolejce dobrych kilku minut człowiek przy drzwiach dowiadywał się, że "a nie, pan ma e-bilet, to do tej drugiej kolejki poprosimy". W dodatku na bramkach z e-biletami było spore zamieszanie, bo obsługa miała czytniki, które nie potrafiły poprawnie odczytać kodów z ekranów smartfonów. Czasem jedna osoba cierpliwie musiała czekać minutę lub dwie, aż zrezygnowany bileter machał ręką i wpuszczał, bo kodu nie dało się zweryfikować.

W środku - tłumy. Festiwal, tak szumnie zapowiadany, zajmował zaskakująco mało miejsca. Tzn. sama wystawa, bo już stoiska gastronomiczne i handlarze roślin mieli tego miejsca sporo. Gospodarze chyba nie przewidzieli aż takiego zainteresowania, bo momentami zwyczajnie nie można się było dopchać do "wysepek" z roślinami. Trafiło się też wiele szkolnych wycieczek, a to powodowało prawdziwe zamieszanie (tj. nie mam nic przeciwko szkolnym wycieczkom, stwierdzam tylko fakt).

Wystawa drzewek bonsai trochę zawiodła - wprawdzie okazy były piękne, ale tło ich prezentacji - trochę mniej. Poza tym i tutaj przewijały się tłumy, napierając z boku i z tyłu. W efekcie z tej "podwystawy" nie mam żadnego zdjęcia, nadającego się do publikacji.

W podsumowaniu napiszę tylko, że tkwi w tym festiwalu spory potencjał, jednak w przyszłym roku organizatorzy muszą przemyśleć sprawy porządkowe i trochę lepiej wszystko skoordynować. No i nie usuwać krytycznych komentarzy z facebookowego profilu, bo to naprawdę nie świadczy o profesjonalizmie...

A na koniec mały bonusik:

Komentarze

  1. To pewnie strach pomyśleć co by się tam działo w razie nagłego zamieszania, paniki czy pożaru...
    Szczerze gratuluję wspaniałych kadrów (i kolorów!). Jesteś w doskonałej formie, co bardzo mnie cieszy :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, o tym nawet nie pomyślałem - ale byłoby kiepsko. Bo tłum straszny, a wszyscy prawie musieliby zbiegać wąskimi schodami na parter do drzwi (chyba że ktoś pomyślał i dało się otworzyć drzwi na piętrze - normalnie zamknięte, żeby nikt nie wchodził "niewłaściwą stroną").

      Usuń

Prześlij komentarz