Rok ze smartfonem
Minął już przeszło rok, od kiedy rozstałem się z moją wysłużoną Nokią 6300 i przystałem do "obozu wroga", czyli nabyłem smartfona (tutaj: Huawei Mate 10 Lite). Pora może napisać kilka słów podsumowania i refleksji, zwłaszcza że zmiana była nieco wymuszona okolicznościami.
Nadal przeszkadza
Zacznę od rzeczy, które mi ciągle przeszkadzają: przede wszystkim rozmiar. Smartfony, aby dawało się wygodnie z nich korzystać, muszą być o wiele większe niż tradycyjne "komórki". Z tego względu obsługa ich jedną ręką może być kłopotliwa, jeśli przekątna ekranu przekracza 6 cali (tak jest w moim przypadku) - kciuk nie wszędzie sięgnie.
Przeszkadza też dotykowa klawiatura (nie da się pisać bezwzrokowo) i ogólnie delikatna konstrukcja (w ciągu roku zniszczyłem już dwie "pancerne" szybki ochronne). O dziwo, mniej przeszkadza w typowym miejskim życiu słaba bateria ("trzyma" maksymalnie dwa dni) - szybko można wyrobić sobie nawyk podłączania telefonu do dostępnych ładowarek.
Na czym można skorzystać?
Mnie, szczególnie na początku, przydała się bardzo nawigacja (nie znałem Wrocławia i okolic) oraz możliwość korzystania z internetu. Dopiero po jakimś czasie doceniłem, że można sobie zainstalować różne przydatne programy - na przykład listę zakupową, program do komunikacji miejskiej, fajny odtwarzacz mp3, klienta Spotify czy SoundCloud.
Szalenie wygodne jest korzystanie z czytnika książek (aplikacja Kindle) czy odtwarzacza filmów (klasyczny YouTube albo Netflix). Do tego dochodzi słownik polsko-angielski i angielsko-polski, klient GMail, możliwość korzystania z Google Drive czy bankowości elektronicznej. Dość szybko okazało się, że dużo rzeczy, do których wcześniej uruchamiałem stacjonarny komputer, mogę teraz załatwić w parę sekund za pomocą telefonu.
Aplikacje
Poniżej zestaw kilku aplikacji, których używam często albo bardzo często i sobie chwalę, bo ułatwiają lub uprzyjemniają życie:
- Spotify - wiadomo, słuchanie muzyki z serwisu strumieniowego
- PlayerPro - bardzo dobry odtwarzacz muzyki mp3
- Brave - przeglądarka internetowa z blokadą reklam i treści spamerskich
- Amazon Kindle - umożliwia czytanie książek, gdy akurat nie mam przy sobie fizycznego Kindle'a
- Dictamp Dictionary - słownik polsko-angielski i angielsko-polski, rzetelniejszy od Tłumacza Google
- Meteo ICM - prognoza pogody z serwisu meteo.pl
- AirVisual - do sprawdzania poziomu zanieczyszczeń w powietrzu
- Netflix - do oglądania filmów i (częściej) seriali
- OsmAnd - bardzo dokładne mapy (niestety, część jest płatna)
- Tasks - niezmiernie wygodna lista zadań, używam do zakupów zamiast dotychczasowego Out of Milk
- Genina Sudoku - świetne i proste w obsłudze sudoku
- Bejeweled Classic - zabawa z klejnocikami, miłe i relaksujące
Aparat fotograficzny
Do wbudowanego aparatu nie mogę się przekonać - wprawdzie w ogóle robię teraz bardzo mało zdjęć, ale smartfona używam praktycznie tylko do "zdjęć użytkowych" (np. wysyłanie stanu licznika wody). Nie spodziewałem się super jakości, więc i się nie zawiodłem specjalnie. Czasem, przy dobrym świetle i odpowiednio dobranym kadrze nieźle działa funkcja "głębi ostrości" (specjalny algorytm analizuje obiekt fotografowany i całą resztę "rozmywa" tak, aby zasymulować płytką głębię, znaną z lustrzanek), ale ostatecznie zdjęcia ze smartfona nadają się co najwyżej do... oglądania za pomocą smartfona. Na komputerze uwidaczniają się artefakty i słaba rozpiętość tonalna (przynajmniej w przypadku mojego modelu), więc przydatność w fotografii, nazwijmy to artystycznej, jest mizerna.
Na co czekam?
Zasadniczo nie mam żadnej pokusy, by wymienić mojego smartfona na jakiś nowszy model - te aplikacje, które mam, działają wystarczająco szybko, bateria wystarcza, pamięć też. Może gabaryty mogłyby być nieco mniejsze, ale trudniej byłoby pisać na ekranowej klawiaturce.
Podsumowując mogę napisać, że ostatecznie jestem zadowolony (!) ze zmiany - straciłem kompaktowość i długi czas pracy na baterii, ale zyskałem sporo: aplikacje, dostęp do sieci, wygodne blokowanie niechcianych numerów. Czyli jednak: warto było.
Ja nadal trzymam się mojej komórki, ale obawiam się, że rzeczywistość przymusi mnie do zmiany. I żeby nie było Ci żal, to powiem, że nie działa już Ginger, co cofnęło mnie o dziesiątki lat (chyba będę musiała wydrukowac sobie rozkłady), w dzień na wyświetlaczu prawie nie widać godziny, a pisanie SMSów to dla mnie męka (pomimo T9).
OdpowiedzUsuńA do zalet komórek (przynajmniej mojego Samsunga) dorzucę pancerność i trwałość oraz to, że z tytułu małego ekranu nawet nie pomyślałam, by się w niego wgapiać (czytać, buszować w necie). I dobrze, bo już krótki kontakt ze smartfonem podczas jazdy samochodem wywołuje we mnie objawy choroby lokomocyjnej (chyba coś dzieje się z błędnikiem, gdy głowa jest opuszczona).
Przyznam, że mi się smartfonowe aplikacje podobają - w sensie przydatności i szybkości użycia. Zamiast włączać komputer, a potem czekać na uruchomienie aplikacji, robię myk myk i już ;o) No i bardzo fajnie, że jest odtwarzacz mp3 oraz Spotify, bo też przyjemniej słucha się muzyki ze smartfona niż komputera (przynajmniej mi ;o)) Pancerności komórek żałuję, bo jednak smartfony delikatne są bardzo...
UsuńA co do aparatu fotografcznego w smartfonie to mnie zaskoczyłeś. Naczytałam się o rozwoju i popularności fotografii smartfonowej i ostatnio wręcz zaczęłam rozmyślać nad taką opcją w fotografii ulicznej czy komunikacyjnej - żeby nie zwracać uwagi, a arcydzieła robić ;-). Jednak i tak sądzę, że za jakiś czas smartfonowe aparaty fotograficzne będą naprawdę dobre.
OdpowiedzUsuńNo, topowe modele (takie za parę tysięcy) mają już całkiem przyzwoite matryce i obiektywy - a i ten mój ma przecież osiągi kompaktów sprzed paru lat, co przecież jest wcale dobrym wynikiem. Ale do lustrzanek lub choćby mojego Fuji to mu jednak daleko (mimo że np. można robić RAWy - lecz biedne są i praktycznie żadnej przewagi nad JPG nie dają).
Usuń