Cyjanotypia w praktyce - warsztaty

Po bardzo pracowitej sobocie mogłem trochę odetchnąć, biorąc udział w warsztatach cyjanotypii, organizowanych przez Pracownię Ceramiki (tak, tak, Pracownia Ceramiki i takie rzeczy robi, nie tylko wytwory z gliny!). Było to z wielu względów pouczające doświadczenie.

O cyjanotypii dotychczas tylko czytałem i ewentualnie widziałem jakieś prace, nigdy jednak nie było mi dane spróbować jej "na żywo". Okazało się, że nie taki diabeł straszny, a tak naprawdę jedyna realna trudność to... wymyślenie pracy do wykonania.

Po pierwsze, trzeba sobie przygotować rozwór soli żelaza (zainteresowani znajdą sobie, co i jak trzeba ze sobą wymieszać), papier (najlepiej akwarelowy), wodę i źródło światła ultrafioletowego (bo to ono "wywołuje" obraz). Z braku lampy UV można posłużyć się np. solarium do twarzy lub... słońcem (co da mniej przewidywalne efekty, ale akurat cyjanotypia nie jest czymś, co można sobie z zegarkiem w ręku rozplanować).

Teraz malujemy papier (czy tkaninę, czy jakieś inne medium) roztworem soli żelaza i czekamy na wyschnięcie (można się wspomóc suszarką, co intensywnie robiliśmy na warsztatach). Gdy podłoże jest już gotowe, można na nie nałożyć to, co utworzy nam naszą pracę. A co nam się może przydać? Niemal wszystko! Patyczki, suszone (lub nie) rośliny, koronki, przeróżne kształty czy w końcu wydruki na folii. Jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia.

Przygotowaną pracę umieszczamy pod lampą UV i włączamy stoper - na warsztatach nieźle sprawdzał się czas w granicach 4 minut, ale, naturalnie, można tutaj także eksperymentować. Nic też nie przeszkadza np. w zmienianiu kompozycji w trakcie naświetlania, co pozwala uzyskać tajemnicze "mazy", nieostrości, faktury itp.

Kiedy praca jest już naświetlona, wyjmujemy ją spod lampy i wrzucamy do wody - można płukać kartkę pod bieżącą wodą lub umieścić w kuwecie. Aby zintensyfikować kolor, można zrobić dodatkowe płukanie z wodzie z dodatkiem wody utlenionej. W momencie, gdy pozbędziemy się z pracy żółtego zafarbu, można już odłożyć kartkę (czy co tam wykorzystaliśmy) na gazetę do przeschnięcia. Gotowe!

Moja łapa - no bo czyja?

Kompozycja kwiatowa - najpopularniejszy wybór na początek

Próba z gotowym zdjęciem i paprotkami

Oczywiście, to nie wszystko. Pracę można też sobie farbować np. w herbacie czy kawie, można próbować posypywać mokrą kartkę solą, dodawać czy skrapiać octem, czy... no, już wiecie - eksperymenty, eksperymenty.

Ku pamięci sfotografowałem sobie też okładkę książki, w której można wyczytać wiele jeszcze ciekawszych rzeczy o tej technice:

Warto było

Warsztaty prowadziły Julia i Marta, zaś w sumie było na nich pięć osób, co i tak sprawiło, że solarium do twarzy pracowało na maksymalnych obrotach, nie mogąc nadążyć z naświetlaniem prac (bo tu się szybko dochodzi do wprawy i jak ktoś ma pomysły, to może i cały dzień strawić na przelewaniu ich na papier). Atmosfera była bardzo dobra, nawet załapałem się na kawę z mleczkiem, za co zawsze trzeba dodać plusa do oceny. Efekty artystyczne są wprawdzie mizerne, ale na pewno warto było zobaczyć, "z czym się je" tę całą cyjanotypię.

Komentarze

  1. No proszę! Ciekawe to. A ja lubię kolor niebieski.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to do roboty! Na allegro z pewnością są odczynniki, w domu z pewnością są koronki i kwiatki - robić, robić! I chwalić się wynikami :D

      Usuń
  2. piękności, a czy mogłabyś pomóc w doborze lampy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawia mnie lampa UV - jakiś konkretny typ polecasz? Mam wszystko plus zapał, ale brak pomysłu na lampę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, lampa nie była moja, to były warsztaty, a ja sam w domu nie bawię się chemią. Nie jestem w stanie pomóc.

      Usuń

Prześlij komentarz