Płaska Ziemia?

O teorii płaskiej Ziemi i tak zwanych "płaskoziemcach" słyszałem już parę lat temu, ale w sumie nie wierzyłem, że ktoś może to brać serio. Po obejrzeniu cyklu filmów Sci-Funa, czyli Darka Hoffmanna, można się jednak przekonać, że rzeczywiście są miliony ludzi wierzących, że Ziemia jest płaskim dyskiem przykrytym kopułą z namalowanymi gwiazdami...

Szczerze mówiąc, nawet nie bardzo wiem, co o tym myśleć. Bo to nawet nie jest grupa ludzi zwyczajnie pozbawionych elementarnej wiedzy z zakresu fizyki, astronomii czy przyrody, ale wręcz sekta, która traktuje swoje tezy jako niepodważalne dogmaty, a jeśli ktoś się z tymi tezami nie zgadza, to albo "nie jest gotowy na wiedzę", albo po prostu jest zindoktrynowanym przez NASA i masonów pionkiem.

O co tu z grubsza chodzi? Otóż podstawowa sprawa to istnienie wielowiekowego spisku, który ukrywa przed ludzkością fakt, że Ziemia jest płaskim dyskiem, na którego skraju znajduje się ląd Antarktydy, do którego dostęp jest zabroniony i strzeżony przez wojska tajemniczych spiskowców. Na lądach Antarktydy znajduje podporę wielka kopuła, pod którą wędrują sobie na wysokości pięciu tysięcy kilometrów Słońce i Księżyc (oba o średnicy ok. 60km). Wszelkie zjawiska astronomiczne w rodzaju meteorów czy satelitów są projekcjami fingowanymi przez NASA. Notabene nie wiem, czy wiecie, że nazwa "satelita" pochodzi od złożenia słowa "satan" i "elita", czyli elita szatana, która stoi za całym spiskiem (sic!).

Cechą charakterystyczną całego ruchu jest to, że płaskoziemcy nie potrzebują żadnych dowodów. To znaczy, mają swoje dowody w rodzaju pewnych twierdzeń: np. jeden z nich poleciał samolotem z poziomicą i nagrywał jej wskazania. Jako że samolot leciał równolegle do powierzchni Ziemi, poziomica zgodnie z zasadą swojego działania ciągle pokazywała poziom, co według płaskoziemców jest dowodem na płaskość Ziemi. Innymi "dowodami" jest to, że jeśli Ziemia byłaby kulą, to najdłuższe rzeki musiałyby w pewnych fragmentach "płynąć pod górkę", co jest - oczywiście - niemożliwe, więc Ziemia musi być płaska. Są jeszcze "dowody" w rodzaju ptaków przelatujących "za" tarczą słoneczną (wykazanie, że po prostu nie widać ich w blasku słońca nie skutkuje - one muszą być tam z tyłu!) czy fotomontaże pokazujące zawieszoną na dźwigu na tle greenscreena stację kosmiczną, największy przekręt NASA.

Przyznam jednak, że najbardziej rozbroił mnie komentarz przedstawiciela "Towarzystwa Płaskiej Ziemi 2.0":

(...) każde dziecko spoglądając w niebo widzi, że Słońce, Księżyc i gwiazdy krążą wokół nieruchomej Ziemi. Wszystkie dowody z naszej perspektywy pokazują, że jesteśmy stacjonarni, a ciała niebieskie krążą wokół nas. Czujemy, że Ziemia jest nieruchoma i obserwujemy, że Słońce, Księżyc i gwiazdy są jednostkami poruszającymi się dookoła nas a nie na odwrót [podkreślenie moje]

Kopernik, Galileusz, Newton, Kepler przewracają się w grobach, kiedy naukowe odkrycia, dowody, obliczenia i zgodność tych obliczeń ze stanem faktycznym są zastępowane spoglądaniem na niebo dzieci, które przecież "widzą jak jest"...

Nieco przerażająca jest skala tego całego zjawiska - miliony zwolenników, głęboko wierzących w te pseudonaukowe wywody, z których NIKT (powtórzę: NIKT) nie wybrał się na tę straszną Antarktydę zobaczyć skraj dysku czy kopułę, to coś zupełnie niepojętego... Zakładam, że garstka "guru" tego ruchu zbija cynicznie kokosy i śmieje się w kułak, sprzedając ludziom płaskie "globusy" i mapy, organizując konwenty i wydając książki. Ale niezdolność takiej dużej grupy ludzi (często niby wykształconych!) do falsyfikowania oczywistych nonsensów woła o pomstę do nieba. Jeśli skala jeszcze się powiększy i ci ludzie dojdą do władzy, to może przestać być śmieszne. Niech Kopernik i reszta nacieszą się pomnikami, bo wkrótce mogą być z nich strącani...

Komentarze

  1. Ciekawe, co oni sądzą o książkach Terry'ego Pratchetta.:)))
    A my oglądaliśmy start Crew Dragon i przejście na stację kosmiczną. No i czasem sobie oglądam filmiki z życia w stanie nieważkości.:)))
    Są ludzie, którzy mają tak ograniczone horyzonty, że nie potrafią się przyznać do tego, że się mylą i nie potrafią uwierzyć nawet w to, co mogą dotknąć. To trochę straszne, że jest ich tak dużo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Pratchett i jego słonie na żółwiu też nie byliby zachwyceni...

      Usuń

Prześlij komentarz