InPost po raz trzeci

Uf, cała akcja, opisywana tutaj i tutaj znalazła ostatecznie swój całkowicie szczęśliwy finał. Obie paczki zostały przekazane we właściwe ręce, bo i ta paczka od Larka do mnie wczoraj się jednak odnalazła.

I na tym mógłbym poprzestać, ale chciałbym jeszcze dodać parę słów pod adresem InPostu - jedno gorzkie, ale resztę - uznania. Gorzkie, bo gdy zamieściłem wpis na ich firmowym profilu facebookowym, informujący o odnalezieniu nadawcy, InPost na sugestię, że może odnaleźliby teraz tę moją paczkę miał piękne słowa pokrzepienia: "Trzymamy kciuki!"... Naprawdę? Pomyliliście paczki, nadawcom powiedzieliście, że nic nie wiecie i że macie 30 dni na rozpatrzenie reklamacji, a Wasze jedyne słowa to "trzymamy kciuki"? Na szczęście chyba się ktoś szybko zreflektował po paru złośliwych komentarzach i pojawiła się prośba o numer przesyłki i obietnica, że sprawa zostanie zbadana, ale - proszę Państwa - takie coś trzeba było wczoraj nadawcom przekazać, a nie dopiero po "nagłośnieniu sprawy"... I to jest przykre nieco.

Natomiast za resztę muszę jednak firmę pochwalić. Bo kurier po paczkę dla taty Leosia zjawił się pod moimi drzwiami już po niespełna trzech godzinach od ustalenia, kto jest poszkodowanym nadawcą. Nie musiałem niczego opłacać, paczka została zabrana i przekazana we właściwe ręce. Ponadto po kolejnych paru godzinach paczka, która faktycznie miała trafić do mnie, również została zlokalizowana i już jest u mnie, cała i nieuszkodzona (nawiasem mówiąc, wielkie dzięki, Pawle i Arku!). Jak w baśniach - wszystko skończyło się dobrze, i ja tam byłem, miód i wino piłem.

I chociaż nie życzę nikomu zagubienia jego przesyłki, to oby (w razie czego) obsługa klienta stanęła na wysokości zadania tak jak wczoraj i dzisiaj w moim przypadku. Pozdrawiam też wszystkich pracowników InPostu, których praca, jak się domyślam, nie należy do najłatwiejszych - ale jak już się przebrnie przez barierę "pierwszego kontaktu" (czy ona ma celowo zniechęcać klientów?), to cała reszta działa bardzo sprawnie.

A co było w paczce? Wydrukowane wersje komiksu, który narysowałem do gry The Last Squadron oraz... puzzle:

Komentarze

  1. Cieszę się, że wszystko zakończyło się happy endem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również, chociaż na początku się na to nie zanosiło :) trzeba chyba jednak brać sprawy we własne ręce :D

      Usuń

Prześlij komentarz