[A] Stanisław Dygat - Bartek i Śmierć
Podejrzewaliście Stanisława Dygata o to, że zdarzało mu się pisać baśnie? Ano zdarzało się. Przed Wami nieco melancholijna wariacja opowieści o wioskowym niedorajdzie, który wchodzi dość przypadkowo w konszachty z samą Śmiercią, stając się najsławniejszym lekarzem na świecie. Czy sława przyniesie mu coś dobrego? Posłuchajcie:
W mojej książce z baśniami była do tej bajki straszna ilustracja. Strona z nią była nawet złożona, żeby przypadkiem na nią nie trafić.:)
OdpowiedzUsuńNo niby w jakiś sposób jest to dość ponura baśń, jednak pamiętam, że mi od zawsze się podobało przedstawienie śmierci jako czegoś, z czym nie sposób walczyć i co nie jest ani dobre, ani złe (jak mawia Śmierć-Baba: "mus to mus"). Natomiast to, czego nie rozumiałem (i nie rozumiem do tej pory), to skąd ten tytuł najlepszego doktora? Bo potrafił zgadnąć? ;) W sumie Bartek nic nie robił - patrzył, gdzie stoi Śmierć-Baba i tyle. Dopiero w ostatniej scenie podjął jakieś działanie, z wiadomym skutkiem...
Usuń