[3D] Czarno i biało
Szachy to chyba jeden z najpopularniejszych tematów prac początkujących "modelarzy 3D". Pewnie dlatego, że figury są stosunkowo proste do wykonania (nie wszystkie), a i szachownica nie powinna dla nikogo stanowić problemu. Cóż zatem robić - wziąłem się za ten temat i ja.
Rzeczy proste
Na pewno nieskomplikowana była plansza - ot, kilka "wyciągnięć", 64 jednakowe (geometrycznie) pola i już. Filozofii nie ma tu żadnej. Żeby nie było nudno, zrobiłem sobie porozdzielane pola, dzięki czemu szachownica wygląda "dziwniej" (nikomu nie życzę takiej w rzeczywistości - usuwanie kurzu lub paproszków ze szczelin skutecznie ostudziłaby ochotę do gry). Wykonanie tego elementu to dosłownie niespełna kwadrans, łącznie z nałożeniem tekstur.
Stosunkowo proste okazały się także figury. Początkowo chciałem stworzyć je "metodą modyfikatora", który zarys boku po prostu obraca wokół osi, ale ostatecznie efektywniejsze okazało się stosowanie walca, stopniowo zmieniającego średnicę. Po nabraniu wprawy nawet wgłębienia na szczytach wieży i hetmana udało się zrobić bez problemu.
Rzeczy trudniejsze
W opisany wyżej sposób udało mi się zrobić piona, wieżę, hetmana, gońca i króla. Z tym, że król i goniec wymagały drobnego szczegółu: król krzyża na szczycie, goniec - szczeliny pod kątem (taki sobie klasyczny krój bierek przyjąłem). Krzyż nie był może dużym problemem, chociaż uparłem się zrobić go z jednej bryły, więc parę problemów po drodze musiałem rozwiązać (w sumie niepotrzebnie, bo zamiast ciąć i usuwać, powinienem raczej dodawać i rozciągać). Szczelina w gońcu była prostsza do zrobienia - ot, przygotowałem odpowiedni blok (płaski i pod kątem) i nim "wyciąłem" odpowiedni fragment figury modyfikatorem "logicznym".
Jak można się domyślić, najgorzej poszło z konikiem. Tutaj miałem aż trzy podejścia. Za pierwszym razem zarys figury narysowałem sobie w Affinity Designerze i zaimportowałem jako svg. Niestety, kształt ten ze względu na skomplikowaną obwiednię, nie został prawidłowo zaimportowany i przy "pogrubianiu" go, wyszły na jaw spore problemy z powierzchniami - ścianki zamiast być płaskie, nagle dostały dziwnych "szpikulców", przemieszczeń i tym podobnych zakłóceń.
Westchnąwszy nad marnością życia, postanowiłem "wyrzeźbić" konika z prostopadłościennego klocka już w samym Blenderze. No i jak łatwo zgadnąć, tu poległem tak, że nawet nie będę niczego pokazywał, bo wstyd na cały powiat.
Nie pozostało nic innego, jak ponownie westchnąć i iść po rozum do głowy. Najlepiej byłoby narysować w samym Blenderze zarys za pomocą narzędzia krzywych, po czym "pogrubić" go odpowiednim modyfikatorem i już. Kłopot w tym, że nie potrafiłem wykorzystać narzędzia krzywych. Złamałem się i zerknąłem na stosowny tutorial - okazało się, że rzecz jest BANALNA, trzeba tylko w odpowiednim miejscu przełączyć tryb krzywej z Beziera na wielokąt. Teraz praca nad konikiem ruszyła... z kopyta, choć jeszcze parę problemów trzeba było rozwiązać, a końcowa postać nie do końca mi się podoba...
Zasoby
Gdzieś tak po zamodelowaniu konika i wygładzeniu go oraz powieleniu figur, aby mieć dwa pełne komplety bierek, Blender zaczął się krztusić i przytykać. Myślałem, że już za długo pracuję, więc profilaktycznie go zrestartowałem. Nie pomogło. Patrzę - narzędzie Google'a robi kopię zapasową. Oho! Wyłączyłem je. Blender wciąż się krztusił, w pewnym momencie sprawiając wręcz wrażenie zawieszonego. Ubiłem, po czym wszedłem szybko do folderu z projektami, żeby zobaczyć, czy mi nie wcięło pliku z szachami. Plik był. I miał 6,6GB!
No, nic dziwnego zatem, że Blender się przycinał - mam nawyk dość częstego naciskania kombinacji Ctrl+S, a zapisanie prawie 7GB trwać musi. No, ale żeby plansza i trzydzieści dwie figury zajmowały ponad sześć gigabajtów? Zaczęło się śledztwo.
Do dłuższej chwili wyszło szydło z worka - taki pojedynczy konik składał się (po wielokrotnym wygładzeniu) z dwóch i pół miliona fasetek (wielokątów). Wieża - pół miliona. Król prawie dwa. Co po przemnożeniu przez liczbę bierek w komplecie daje naprawdę duże zestawy danych (przypomnę, że pojedynczą ściankę opisuje kilka współrzędnych, a wszystkie one są zmiennoprzecinkowe, czyli zajmują dużo miejsca).
Musiałem poszukać tutoriala do odchudzania brył - na szczęście okazało się, że trzeba tylko zastosować odpowiedni modyfikator. Niestety, po tej operacji figury przestały mieć ładną, regularną budowę "wewnętrzną", ale już machnąłem na to ręką. Grunt, że i dane, i plik projektu udało się znacznie uszczuplić (do 300MB, co nadal jest zawrotną liczbą, ale nie wiem, czy tutaj nie dokładają czegoś tekstury - poprzedni projekt z misiem też ma mniej więcej tyle).
No i mamy szachy!
Przyznam, że o ile konik pozostawia sporo do życzenia, to cała reszta wyszła nawet zgrabnie i nie pogniewałbym się, gdybym posiadał taki rzeczywisty zestaw (pomijam szczeliny w szachownicy i brak pokrywy). Trudno jest mi jednak zwalczyć wrażenie, że z projektu na projekt Blender coraz wyraźniej daje mi znać, że mój sprzęt zwyczajnie nie nadaje się do grafiki trójwymiarowej. Ech, a człowiek nie uczy się na błędach!...
Dopisek: już po publikacji usiadłem jeszcze raz do Blendera i narysowałem zupełnie od podstaw drugi komplet, tym razem wykorzystując jednak metodę "obrotowych profilów". Poszło dużo szybciej niż podejrzewałem, więc z rozpędu zrobiłem też nowego konika. Całość postanowiałem ująć nieco inaczej, mniej klasycznie:
Ojejciu! Jakie piękne! Te czarne jak z obsydianu. No cudo!
OdpowiedzUsuńAczkolwiek opisu nadal nie rozumiem.:)))
:D szkoda, że nie można sobie wyjąć takiego kompletu ze zdjęcia :D ja bym przygarnął - tylko ile później czyszczenia po każdej partii, żeby odcisków łap nie było ;)
UsuńW obecnych czasach można, druk 3D może Ci pomóc ;) Przy okazji wypróbuj Rhino zamiast Blendera - https://www.rhino3d.com/6/new
Usuń@Vinyl, a Rhino nie wchodzi już bardziej w CAD?
UsuńO drukarkach wiem, korzystałem, mam dostęp w pracy, jednak uzyskanie z nich bardzo jednolitych, błyszczących powierzchni jest... no, trudne :) Przynajmniej na dostępnych dla przeciętnego usera filamentach ;) Osobiście nie widziałem, żeby którakolwiek z drukarek, które widziałem na żywo w pracy, dawała tej jakości powierzchnię. Po obróbce - owszem, ale prosto z drukarki, i to takiej domowej... nie jestem przekonany ;)
@Vinyl - a poza tym, czy Ty widziałeś cenę licencji Rhino? :O Jakbym miał prawie 1000 euro, to bym wybrał jednak ZBrush ;)
UsuńBardziej chodziło do testu skoro już się tak bawisz: "Try this full version for 90 days. After 90 days saving and plug-ins stop working, unless you buy a license." - tym bardziej, że okres testowy jest naprawdę długi.
OdpowiedzUsuń:D A nie, ja to nie tak na serio, chciałem po prostu zobaczyć, z czym "się je" takie modelowanie 3D :) Tak że Blender w zupełności mi wystarczy, zwłaszcza że mam za słabego kompa, żeby się zajmować tym poważniej ;) a już na pewno nie chcę w to inwestować ani dolara, wystarczy mi wydatków na muzyke ;)
Usuń