[3D] Dobra, jeszcze tylko filiżanka!

No cóż, to jeszcze jeden wpis o grafice 3D. Ale już chyba ostatni, bo tym razem okazało się, że jednak mój komputer definitywnie nie nadaje się do tego typu prac. A jak to? Już spieszę z wyjaśnieniem.

Szkło!

Jeśli jest coś, co zawsze powodowało u mnie opad szczęki przy oglądaniu renderowanych grafik, to był to wygląd szkła. Po prostu nie do wiary, jak dobrze wygląda "wyliczone" szkło! Wprawdzie wymaga to szalonych mocy obliczeniowych, zwłaszcza gdy przychodzi do obliczeń załamań, przejść, zmian grubości i tak dalej, ale efekt z reguły jest świetny.

Nikogo zatem nie zdziwi, że po wyrenderowaniu pączka z lukrem na fajansowym talerzyku postanowiłem pobawić się zastawą stołową. I zrobić coś "ze szkła". Naturalnie Andrew Price ma filmy i na tę okazję, więc strawiłem najpierw sporo czasu na oglądanie ich, a później na robienie "po swojemu".

Żeby nie trzymać w niepewności, końcowy efekt wyszedł mi taki:

i jestem nim rozczarowany. Nie, żeby filiżanka czy talerzyk wyszły kiepsko - wyszły całkiem zgrabnie moim zdaniem (zwłaszcza że uszko robiłem chyba w czterech podejściach). Szklany cel został osiągnięty. Rzecz w tym, co jest w filiżance.

Próbowałem "wlać" tam trochę herbaty. Wyszło "coś", co nie wygląda nawet specjalnie na ciecz (a przynajmniej na ciecz, którą ktoś od razu nazwałby kawą czy herbatą). Ot, "coś" tam jest. I teraz płynnie (nomen omen) przechodzę do tego, dlaczego mój entuzjazm nagle opadł - otóż męczyłem się z tym "płynem" przez prawie dwie godziny. W tutorialach wszystko ładnie wychodziło, nikt nie miał problemów - u mnie wyjść nie chciało. A żeby testować poszczególne ustawienia, musiałem uzbroić się w niezmierzone pokłady cierpliwości, bo wierzcie lub nie, ale na moim komputerze renderowanie tej sceny to jest tak mniej więcej dwadzieścia minut. Oczywiście, zwykle wystarczyło poczekać minutę czy dwie, żeby widzieć, że znowu coś poszło nie tak, ale strata czasu niesamowita.

W dodatku okazało się, że po przekroczeniu pewnego limitu (gdy przezroczystości i powierzchni było zbyt wiele), karta graficzna odmawiała posłuszeństwa, zaś renderowanie z wykorzystaniem tylko procesora to prawdziwa masakra. Finalny obrazek renderowałem już na drugi dzień rano, bo wieczorem chciałem tylko wyłączyć komputer i iść spać.

Naprawdę koniec?

Prawdę mówiąc, mam jeszcze jeden pomysł, który chciałbym przełożyć na 3D (i jest to pomysł bez szkła!), ale nie wiem, czy starczy mi cierpliwości. Obsługę Blendera jako-tako już znam, więc kto wie? Ale raczej będą to już teraz jakieś małe projekciki bez znaczenia, przynajmniej jeśli nie rozbiję banku i nie wymienię komputera na coś naprawdę potężnego. Wtedy drżyjcie, obróbko wideo i grafiko 3D!

Komentarze