Kevin sam w domu - znacie?

No, właśnie, że nie znacie. A przynajmniej tak sobie założył Disney, produkując nową wersję klasycznego "Kevina", aż chciałoby się powiedzieć: na miarę naszych czasów. Tylko, kiedy sobie obejrzałem zwiastun, to znów pomyślałem, że to jednak kiepskie czasy...

Oceny pod zwiastunem mówią same za siebie. 15 tysięcy łapek w górę, za to w dół - 57 tysięcy. I osobiście jedną łapkę w dół dołożyłem sam, bo to tylko i wyłącznie odcinanie kuponów i skok na kasę. Fabuła (sądząc ze zwiastuna, oczywiście) jest identyczna jak 31 lat temu, tylko główny bohater nie ma nic z początkowej bezradności Kevina i, oględnie mówiąc, raczej słabo wzbudza sympatię. Przestępcy, mający okraść dom Maksa (jak ma na imię nowy Kevin), też sympatii nie wzbudzają - no, ale to już może za duże interpretacje na tym etapie, bo w końcu zwiastun trwa niecałe dwie minuty.

A Wy co na to? Aż dziwne, że z takim nastawieniem Disney nie nakręcił na nowo całej "starej" trylogii "Gwiezdnych wojen" - ale kto wie, może już szykują np. nowe wcielenie Indiany Jonesa (no, bo Harrison Ford już się raczej w niego nie wcieli)? Ech, czyli jednak te nowe adaptacje "Księgi dźungli", "Króla lwa", "Pięknej i Bestii" czy "Aladyna" to była tylko zapowiedź?...

Ja jestem rozczarowany. Nie, żebym jakoś specjalnie kochał "Home Alone" - ot, film, jak film, słynny w zasadzie dlatego, że - kojarzony z Bożym Narodzeniem - był non stop w święta wyświetlany. Ale przez to stał się swego rodzaju tradycją. Po co robić kolejną wersję tego samego? Wprawdzie to wszystko opinie po obejrzeniu zwiastuna, może sam film nie będzie zły - za to z całą pewnością już teraz można powiedzieć, że jest obrzydliwie wtórny.

No nic, idę po kawę. Bo jeszcze zasnę i przyśnią mi się koszmary z "Home Sweet Home Alone"...

Komentarze

Prześlij komentarz