[K] Corel PhotoPaint

Moim podstawowym programem graficznym jest Adobe Photoshop CS6, aczkolwiek nie zawsze tak było. Kiedyś bardzo hołubiłem oprogramowanie od kanadyjskiego Corela, który oprócz doskonałych programów CorelDraw i Painter ma w swojej ofercie PhotoPaint. Jest on częścią pakietu CorelDraw Graphics Suite i nie należy go mylić z PaintShop Pro o podobnej funkcjonalności, również od tego producenta. Dużo tych "paintów", więc i o pomyłkę nietrudno. Zasadniczo PhotoPaint jest programem do edycji grafiki rastrowej, w tym zdjęć i jako taki uzupełnia zgrabnie zestaw z CorelDraw.

PhotoPaint X8

Od PhotoPainta zaczynałem moją przygodę z fotomontażami, jeszcze we wczesnych latach dwutysięcznych. Szło mi to niesporo, a efekty były mocno takie sobie. Potem, już w "czasach fotograficznych", bez szczególnego żalu przeszedłem na Photoshopa i o PhotoPaincie zapomniałem.

Podczas ostatniej akcji przeinstalowywania systemu operacyjnego wgrywałem także pakiet Corela, bo od czasu do czasu wektorowa część bywa przydatna. A że ostatnio testowałem rozmaite oprogramowanie graficzne, to byłem ciekaw, czy coś nowego się w PhotoPaincie pojawiło.

Po uruchomieniu pojawia się główne okno aplikacji, a w nim zmiany raczej kosmetyczne w porównaniu do tego, co pamiętałem. I od razu też przypomniała mi się zasadnicza różnica między filozofią pracy w PhotoPaincie, a całą resztą graficznego świata...

Oryginalnym trzeba być

Z reguły w programach do grafiki rastrowej przyjęło się filozofię pracy z warstwami. Gotowy obraz jest złożeniem wielu, leżących jedna nad drugą warstw - warstwy mogą przechowywać piksele (np. namalowane kształty), tekst (możliwy do modyfikacji) czy efekty (warstwy, które np. modyfikują kolory w warstwach niższych). Każda warstwa może działać na całym obszarze obrazu albo mieć dodaną tzw. maskę, która ogranicza działanie warstwy do wybranego obszaru. Tak działa Photoshop, tak działają Paint.NET czy PaintShop Pro. Ponadto warstwom można przełączać tzw. tryb krycia, który zmienia sposób nakładania się danej warstwy na obraz poniżej.

PhotoPaint działa podobnie, ale inaczej. Tutaj zamiast warstw mamy tak zwane obiekty. Czyli dodajemy nowy obiekt (pokazywany na specjalnej liście) i możemy zdefiniować jego nazwę, przezroczystość czy sposób krycia. Obiekty można grupować i przesuwać względem siebie. Można też dla nich utworzyć tzw. maskę przycinającą, dzięki której da się część obiektu ukryć. Technicznie więc rzecz biorąc, jest to zupełna analogia do rozwiązania z warstwami tyle tylko, że obiekt z definicji jest ograniczony do swojej zawartości, a warstwa zawsze ma rozmiar obrazu. Zastanawiam się tylko, dlaczego Corel po prostu nie zmieni nazwy "Object" na "Layer"? Może ma to związek z tym, że PhotoPaint jest niejako uzupełnieniem CorelDraw, a tam obiekty (jako twory wektorowe) mają zdecydowanie więcej sensu?

Soczewki

Dwadzieścia lat temu pojęcie warstwy efektowej było chyba jeszcze nieznane, nawet w Photoshopie - po prostu wybierało się warstwę rastrową i aplikowało do niej efekt, np. korekty kolorów czy przesunięcia odcieni. Jeśli poniewczasie okazywało się, że korekta była niewłaściwa, dobrze było mieć warstwę zapasową, bo inaczej... no cóż, trzeba było zaczynać obróbkę od nowa (przy założeniu, że zachowaliśmy w ogóle oryginał obrazu). Później pojawiły się warstwy efektowe - otwierają one ustawienia danego efektu, my ustawiamy odpowiednio suwaczki i już. W razie czego znów otwieramy ustawienia efektu i wprowadzamy inne zmiany - nie wpływa to fizycznie na jakiekolwiek piksele. Dziś to oczywistość, ale do teraz taką funkcjonalność ma niewiele programów.

Na szczęście programiści Corela pomyśleli i o tym, nazywając swoje warstwy efektowe mianem "soczewek". Dodaje się je do drzewa obiektów i wprowadza niedestrukcyjne dla obrazu zmiany, nanoszone na obiekty znajdujące się niżej w hierarchii. Lista efektów, które można w ten sposób dodać, jest - niestety - mniejsza od liczby efektów w ogóle dostępnych w programie. Na szczęście także dla soczewek można stosować maski przycinania.

Możliwości różne

Rzecz jasna, program ma też narzędzia do rysowania (całkiem spory wybór pędzli) czy obróbki obrazu (mam na myśli tzw. effect tool, gdzie dostępne są możliwości w rodzaju smużenia, rozcierania, dodge'n'burn itp.). Jest całkiem sporo efektów (wyostrzanie, efekty malarskie itp.) oraz możliwości korekty kolorów. Obiekty da się, naturalnie, powielać, przenosić, wyłączać itd., można definiować dla nich maski, blokować.

Na pewno tym, co bardzo cieszy, jest szybka praca programu - naprawdę byłem pod wrażeniem, zwłaszcza w porównaniu do np. Paint.NETa, dla którego obróbka większych obrazów to prawdziwe wyzwanie (czasowe). Także do rysowania za pomocą tabletu i piórka program od Corela nadaje się dobrze właśnie ze względu na dużą szybkość reakcji - da się wygodnie szkicować bez obserwowania denerwujących lagów między kolejnymi kreskami.

Co ciekawe, możliwe jest otwieranie RAWów, nawet tych względnie nowych - np. lista dla wersji X8 obejmuje nawet mojego Fuji X-T10, co było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Wprawdzie podczas wywoływania nie mamy dostępu do zbyt wielu opcji, ale od biedy jakoś damy radę to zrobić.

Drobnostki

Program posiada drobne wady, związane głównie z ergonomią pracy. Najbardziej irytujące są sytuacje, gdzie po edycji jednego elementu tracimy ustawione właściwości - dobrze pokazuje to przykład warstwy tekstowej. Możemy dla niej ustawić cień, obramowanie, przezroczystość czy sposób krycia, ale jeśli będziemy chcieli zmienić sam tekst (np. zwiększyć czcionkę czy dopisać literkę), wszystkie te ustawienia się zerują i trzeba pracowicie ustawiać je na nowo.

Raz też zdarzyło mi się, że przy przenoszeniu w drzewie obiektów zagnieżdżonego folderu ten po prostu zniknął po "upuszczeniu". Na szczęście zadziałała funkcja Undo i elementy odzyskałem, ale niesmak pozostał.

W sumie - dla kogo?

Mam dziwne wrażenie, że jest to program "dla nikogo". Mimo że solidny i sporo się za jego pomocą da zrobić, to producent nie udostępnia opcji osobnego jego zakupu - trzeba od razu wysupłać pełną kwotę na pakiet CorelDraw Graphics Suite, a dla samego PhotoPainta nie warto tego robić. Zdecydowanie lepiej kupić wówczas PaintShop Pro.

Podsumowując - mamy tutaj bardzo dobrą aplikację, której nie sposób kupić za sensowne pieniądze. I szkoda bardzo, bo właśnie przez to PhotoPaint pozostanie w swojej małej niszy, jako zaledwie uzupełnienie CorelDraw...

Komentarze