Trening
Skoro powiedziało się A, wyjmując tablet graficzny z torby, trzeba też powiedzieć B i zacząć go używać. Czyli zacząć rysować.
Jak to u mnie bywa, początkowy zapał jest ogromny, wizje przyszłych profitów - kolorowe i olśniewające. Realizacja zwykle zupełnie do tych wizji nie przystaje - co jest samo w sobie osobnym tematem do poruszenia i pewnie niejeden specjalista, zarabiający grube pieniądze, miałby używanie. Poprzednim razem plany również były ambitne i rzuciłem się od razu do rysowania Azji Tuhajbejowicza, a skończyłem na rysowaniu komiksu o Ladaco. Tym razem ma być inaczej. Znaczy się - lepiej.
Po pierwsze, żadnych szalonych wyzwań na początku (choć wierzcie mi, że już do wpisu o malowaniu na ekranie chciałem tworzyć nie wiadomo jakie obrazki). Postanowiłem, że zrobię tak, jak to zwykle doradzają w książkach o nauce rysowania: codzienne ćwiczenia. Choćby 5 minut z ołówkiem (niechby i elektronicznym) w ręce, drobne szkice, wypróbowywanie różnych technik i tak dalej, i tak dalej. Poniżej przykładowy szkic z wczoraj - jedyny zachowany specjalnie na okoliczność tego wpisu:
A jak sobie wyćwiczę rutynę, a ręka wróci do dawnej sprawności (jeśli w ogóle wróci), to może spróbuję czegoś większego i bardziej efektownego. Może wreszcie uda mi się narysować lub namalować coś, co będzie ZDECYDOWANIE lepsze od moich bardzo dawnych malowanek lub rysowanek.
Poniżej kilka prac sprzed lat, wykonanych jeszcze całkowicie "analogowo", czyli na papierze, różnymi technikami (szczegóły w podpisach):
Akwarela
Zgroza dla dywanu - węgiel
Mój ulubiony ołówek
Piórko i tusz
Komentarze
Prześlij komentarz