[R] Ojeja! albo o dziewczynce, która nie znała własnego imienia

Taki właśnie osobliwy tytuł miała sztuka, na którą wybraliśmy się z Perełką w niedzielne popołudnie. Perełka była już wcześniej na tym przedstawieniu, ale z Mamą i wówczas recenzje były entuzjastyczne. Otwarte pozostało pytanie, czy "Ojeja!" spodoba się też Tacie?

Spektakl miał miejsce we wrocławskim "Teatrze lalek", gdzie bywamy od czasu do czasu (od razu przyznam się, że ja rzadziej). Chyba do tej pory nie zdarzyło się, by któreś przedstawienie zawiodło, za to parę było zwyczajnie rewelacyjnych. Osobiście "Ojeję!" sklasyfikowałbym bliżej tych drugich.

Fotografia: Natalia Kabanow, źródło: Teatr lalek

Fabuła wydaje się względnie prosta - oto córka, tytułowa Ojeja, chcąc ratować swojego tatę, uczonego, Wysiła Paradygmata (naprawdę tak się nazywa), postanawia udać się do dalekiej stolicy, by u mędrca Medyka Wszemistrza szukać ratunku. Tylko on bowiem ma na tyle rozległą wiedzę, by "naprawić" dziewczynkę, która nie lubi szkoły i - jak sama mówi - zawsze się potyka i robi rzeczy "nie tak". Jej ojciec święcie wierzy w prawdę, że "wszystko da się ulepszyć" i pracuje wytrwale nad Wielką Teorią Wszystkiego. Jedyne, czego brakuje mu do szczęścia, to mądra, grzeczna i posłuszna córka.

Fotografia: Natalia Kabanow, źródło: Teatr lalek

Wyprawa Ojei (Ojeji? Ojeii?) jest najeżona przygodami i razem z ojcem (który ratuje ją z pierwszych opresji) nie raz i nie dwa ocierają się o śmierć - dość umowną wprawdzie, bo to jednak sztuka nawet dla sześciolatków. Na koniec docierają do stolicy i... No, kto chce się dowiedzieć, co tam się wydarza, musi wybrać się do teatru, nie ma wyjścia.

Duże brawa należą się twórczemu duetowi odpowiedzialnemu za tekst i reżyserię: Jakubowi Krofcie i Marii Wojtyszko. Jest tu sporo mądrości, ale bardzo umiejętnie wplecionej między elementy szczerze bawiące obecne na sali dzieci (i rodziców też, możecie mi wierzyć). Nie brakuje też wzruszenia, i to takiego szczerego, więc czegóż więcej można chcieć? A tutaj można - na przykład scenografii, która, choć momentami umowna, to jednak działa wyśmienicie, a trole i syreny naprawdę potrafią wryć się w pamięć, zwłaszcza demoniczna Królowa syren ma jeden taki moment, że ciarki chodzą po plecach.

Fotografia: Natalia Kabanow, źródło: Teatr lalek

I tym sposobem dochodzimy do obsady, która jest fe-no-me-nal-na! Naprawdę! I to nie tylko postaci pierwszoplanowe, ale dosłownie wszyscy! Pełna obsada to Grzegorz Borowski, Radosław Kasiukiewicz, Agata Kucińska, Konrad Kujawski, Marta Kwiek, Anna Makowska-Kowalczyk, Tomasz Maśląkowski, Grzegorz Mazoń, Edyta Skarżyńska i wszyscy grali wyśmienicie, zbierają na koniec potrójne owacje. Anna Makowska-Kowalczyk wzbudzała wśród dzieci taką sympatię, że gdy przez chwilę nie było jej na scenie i któraś z postaci wyraziła opinię, że pewnie Ojeja zginie z rąk troli, kilkoro dzieci z rozpaczą pytało opiekunów: "A gdzie jest Ojeja, mamo?", "Tata, ale nic się jej nie stało, nie?".

Cóż mogę powiedzieć - świetne przedstawienie. Jeśli macie okazję i dziecko w wieku 6-10 lat, wybierzcie się. A jeśli już jesteście tatusiem i córeczką, to KONIECZNIE!

Komentarze