300 i... wystarczy

Na dniach ukazał się w kioskach najnowszy numer czasopisma CD-Action, noszący dumny numer 300. Zanim przejdę dalej, w tym miejscu złożę Redakcji wyrazy uznania i szczere gratulacje, że "Ekszyn" dzielnie przetrwał 25 lat. Ćwierć wieku to nie byle co, zwłaszcza dla tak - było nie było - dość niszowego czasopisma o grach.

Czytając numer, zwłaszcza wspominkową część "300 numerów!", uświadomiłem sobie COŚ. A tym czymś jest fakt, że przestałem być graczem. Prawda, od czasu do czasu w coś jeszcze popykam, ale z coraz mniejszym zaangażowaniem i coraz mniejszą ochotą. Na Steamie i GOGu mam w sumie prawie dwie setki gier, z których większości nigdy nawet nie zainstalowałem! Są tam gry, hm, duże i poważne, choć większość to jakieś darmoszki czy okazje za dolara z promocji różnych i różnistych. I tyle. O rozmiarze mojego "zapóźnienia growego" świadczy fakt, że mam w kolekcji ledwo ruszone GTA IV i kompletnie nie ruszone GTA V.

Pewne objawy "wypalenia" miałem już parę miesięcy temu, kiedy koledzy z pracy z zapałem dyskutowali o różnych tytułach (głównie konsolowych), ekscytowali się osiągnięciami, odkrytymi bonusami i tak dalej, a ja słuchałem ich z rosnącym zdziwieniem: że też oni mają czas na granie!

I tak, tak, tak, ja wiem, że prawdziwy fan czas zawsze znajdzie, ale właśnie ta refleksja kazała mi podejrzewać, że ja już fanem grania być przestałem. A ten "numer 300" od CD-Action tylko rzecz potwierdził. Ech!...

Z tego względu być może skuszę się jeszcze na Pixela w postaci elektronicznej, bo jednak przeważa tam publicystyka, a nie recenzje, zaś CD-Action... cóż, inni będą zbierać kolejnych 300 numerów. Zwłaszcza, że tytuł ten nie istnieje na platformach elektronicznych - a to, w połączeniu z działającą BEZNADZIEJNIE lokalną pocztą - wyklucza np. prenumeratę.

Redakcji życzę kolejnych trzystu numerów i kto wie, może jeszcze czasem się spotkamy. Nigdy nie mów nigdy.

Komentarze