Blogger - analiza bloga

Publikuję od czasu do czasu blogowe statystyki, enigmatycznie wspominając o tajemniczym narzędziu, dzięki któremu zdobywam potrzebne dane. Jako że koniec roku coraz bliższy, pojawi się też pokusa, by i w tym roku rzeczoną statystykę przygotować, postanowiłem zatem pokazać, jak się rzeczy mają od strony "kuchni".

Moje narzędzie działa w oparciu o dane pobrane z pliku archiwalnego blogu - niestety, zbyt częste odpytywanie serwerów Google'a kończy się blokadą, bo jest rozpoznawane jako atak DDoS. Chcąc uniknąć tego typu problemów, zdecydowałem się na pracę off-line. Wchodzę zatem do panelu mojego bloga w Ustawienia i szukam sekcji Zarządzaj blogiem. Tu każę sporządzić kopię zawartości, co spowoduje pobranie pliku XML o nazwie w rodzaju blog-09-23-2020.xml.

Tenże plik otwieram w analizatorze i proszę bardzo! Mam drzewko wszystkich wpisów (w tym takich, których nie opublikowałem na blogu) wraz z podaną liczbą wpisów w każdym roku i każdym miesiącu. Co ważne, po kliknięciu na pozycję wpisu, pokazuje mi się jego podgląd wraz z grafiką (jest on dość uproszczony, ale widać to, co trzeba), a ponadto poniżej samego wpisu są wyszczególnione wszystkie słowa kluczowe go opisujące, wylistowane są linki (odsyłacze) użyte w treści oraz pełne ścieżki do wszystkich grafik (można je skopiować i otworzyć w przeglądarce). W razie czego mogę też bez problemu pobrać wybrany plik graficzny i zapisać go na dysku lokalnym.

Można także podejrzeć ogólne statystyki całego bloga, przy czym wpisy są podzielone na typy - u mnie typ wpisu oznaczany jest specjalnym symbolem w tytule ([W] to wpisy warsztatowe, [A] - audiobooki i tak dalej). To właśnie z tych statystyk sporządzam wykresy czy wysnuwam daleko idące wnioski na temat kondycji bloga.

Oprócz gromadzenia danych statystycznych narzędzie służy mi do rzeczy dużo bardziej praktycznej - wyszukiwania. Wystarczy wpisać w pole filtra szukane słowo (albo choćby fragment), a drzewo bloga zostanie okrojone tylko do tych wpisów, które wpisaną frazę zawierają albo w tytule, albo w treści, albo w słowach kluczowych. Działa to DUŻO sprawniej niż wyszukiwarka na blogu.

No i tyle dobrego. Nawiasem mówiąc, warto chyba robić kopie zapasowe bloga. Tak na wszelki wypadek, gdyby Google kiedyś zamknęło swoje podwoje albo zrobiło użytkownikom jakiegoś nieładnego psikusa.

Komentarze