[O] Ewa Prus - Fotografia malarska
Jakoś umknęła mi ta konkretna pozycja - bo poza nią mam niemal wszystkie publikacje autorów "Szturchańca fotograficznego". Publikacje, które bardzo sobie cenię za przekazywanie wiedzy, a nie lanie wody czy prezentowanie tanich sztuczek. Czy taka też jest "Fotografia malarska", za którą stoi pióro Ewy Prus? Zobaczmy.
Fotografia malarska?
Tytuł może wzbudzić pewną niepewność co do treści - bo może sugerować, że chodzi o poradnik tworzenia "malarskich" kadrów, czyli odpowiednio skadrowanych, oświetlonych i przypominających może jakieś istniejące obrazy mistrzów pędzla. Od razu te wątpliwości rozwiewam - tytuł należy rozumieć dosłownie, a chodzi tu o podanie przepisów, jak z fotografii zrobić "obrazy". Czyli jakich filtrów i narzędzi z Photoshopa użyć, by nasze zdjęcie z Mazur przypominało np. delikatną akwarelę. Z tego względu nie jest to absolutnie pozycja dla osób, które obróbkę zdjęcia traktują jako zło konieczne i najchętniej publikowałyby pliki wprost z aparatu. Tutaj się zmienia, miesza, przerabia, modyfikuje i zdecydowanie odchodzi od realizmu. To nie jest książka dla dokumentalistów.
Struktura e-booka
Ewa podzieliła książkę na kilka części, z których każda zajmuje się szczegółowo konkretnym stylem rysunkowo-malarskim. Mamy akwarelę, rysunek węglem, obrazy olejny i impresjonistyczny oraz pop art. Poradnik dotyczy wykorzystania Photoshopa, ale bardzo dużo rzeczy da się zrobić też w innych aplikacjach (chociaż trzeba będzie się naszukać odpowiedników opisywanych funkcji) - nie jest to jednak wada, bo program od Adobe jest de facto standardem w dziedzinie obróbki grafiki.
Dobrym pomysłem są przede wszystkim dwie rzeczy: możliwość pobrania obrazów do ćwiczeń oraz ostatnia strona każdego działu, nazwana "Skąd wyszliśmy, dokąd dotarliśmy", gdzie można na spokojnie obejrzeć obraz wyjściowy oraz uzyskany efekt. Korzystanie do ćwiczeń z obrazów Ewy i Piotra (bo i on użyczył swoich fotografii) ma ten plus, że - o czym ostrzega autorka - ustawienia narzędzi Photoshopa zależą od wymiarów obrabianego obrazu, a w tym przypadku mamy zagwarantowane uzyskanie identycznych rezultatów jak w książce.
Wrażenia
Zasadniczo zatem książka prezentuje się bardzo dobrze i trudno się tu czegokolwiek czepiać - poza może samą ideą zamiany fotografii w pseudo-obraz. Bo to pomysł kontrowersyjny - dla fotografów-purystów rzecz nie do pomyślenia, dla malarzy - bluźnierstwo. W sumie podobne wrażenie miałem, publikując pięć lat temu opis Dynamic AutoPainter - też pojawiło się tam pytanie, dla kogo to?
I wydaje mi się, że tutaj odpowiedź może być podobna - z tego typu przeróbek mogą skorzystać graficy, ilustratorzy, osoby tworzące prezentacje lub szaty graficzne do publikacji. Czy ja bym wydrukował tak przerobione zdjęcie i powiesił w salonie? Raczej nie, wolałbym powiesić zdjęcie w oryginale, przynajmniej przy ewentualnej pochwale nie musiałbym prostować: nie, to nie obraz, nie, to nie ja malowałem, to przerabiane w Photoshopie...
Plusem ręcznej przeróbki jest unikalność i możliwość doszlifowania każdego detalu. Jako ciekawostkę zamieszczam jedno ze zdjęć, przerobione automatycznie przez aplikację Dynamic AutoPainter (presety JoaquinHD oraz Pino). Mam nadzieję, że Ewa się nie obrazi:
Po dokładniejszym przyjrzeniu się widać, że "malował" algorytm, a nie żywy człowiek. Ręczna praca zawsze pozostanie ręczną pracą, więc obrazy "na ścianę" warto przygotowywać samodzielnie.
Ostatecznie
Na pewno jednak warto wypróbować podane przykłady, bo nawet jeśli nie planujemy artystycznych przeróbek naszych zdjęć, to na pewno przy okazji poznamy parę ciekawych funkcji Photoshopa - a te mogą się nam przydać przy okazji innych prac. Innymi słowy - lektura na pewno nie będzie czasem straconym.
Komentarze
Prześlij komentarz