[K] Alternatywy - Corel Paint Shop Pro vs Photoshop
Długa geneza powstania wpisu
Ewa Prus co jakiś czas opisuje na swoim blogu różne hece, wynikające z aktualizowania Photoshopa CC, czyli obowiązującej obecnie wersji Creative Cloud. Przypomnę tylko, że CC to wprowadzony kilka lat temu przez firmę Adobe, producenta Photoshopa, model sprzedaży subskrypcji - płacąc co miesiąc pewną kwotę, możemy korzystać zarówno z Photoshopa, jak i Lightrooma. Jeśli przestaniemy płacić, programy przestaną nam się uruchamiać.
Rzecz w tym, że w zasadzie wpadłszy w ten model, jesteśmy niejako zmuszani do instalowania nowych wersji, bo Adobe już pokazało, że potrafi oznaczyć którąś edycję jako nielegalną i wówczas bez update'u niczego nie uruchomimy. A nowe wersje zawierają coraz mniej ciekawych i przydatnych funkcji, a coraz więcej dziwnych pomysłów albo niepotrzebnego utrudniania życia (o czym właśnie traktuje powyższy wpis).
Udzieliłem się tam w sekcji komentarzy, lamentując nieco nad tym, że lata mijają, a sensownej alternatywy dla Photoshpa nie widać (ach, gdyby było tu tak jak z programami DAW!). Ale zatwierdziwszy komentarz, zacząłem się zastanawiać, czy jest tak na pewno - w końcu dawno nie używałem niczego poza Photoshopem.
Dawniej (czyli parę lat temu właśnie) wymieniano dwa rzekomo konkurencyjne programy: GIMPa oraz Paint Shop Pro. Ten pierwszy, sądząc ze screenów, przeszedł sporą metamorfozę, jednak w pierwszej kolejności przyjrzałem się, przejętej w pewnym momencie przez Corela, aplikacji Paint Shop Pro 2020.
Ech, Corel!...
Bardzo lubię program CorelDraw i używam go dość często do przygotowywania rysunków wykonawczych do mojego majsterkowania. Cenię też Paintera, genialny program do malowania i rysowania, symulujący naturalne techniki malarskie. Jednak polityka firmy Corel psuje ten bardzo miły obraz: drogie aktualizacje, różne techniczne problemy przy próbach reinstalacji programów, kłopoty z pobieraniem instalatorów - to wszystko nieraz sprawiało, że zgrzytałem zębami z frustracji.
Samego Paint Shop Pro znam o tyle, że miałem nawet licencję na którąś z wcześniejszych wersji, a Siostra Be używa go chyba do tej pory. Z dawnych czasów wiem więc, że to taki program, który wygląda trochę jak Photoshop, ma narzędzia podobne do photoshopowych i z całych sił chciałby być Photoshopem, tylko jakoś nie wychodziło. Tylko zrozumcie mnie dobrze - już tych parę lat temu to była bardzo fajna aplikacja, w której dawało się zrobić mnóstwo skomplikowanych nawet rzeczy, jednak wówczas nie dorastała do poziomu aplikacji od Adobe. Czy teraz się to zmieniło?
Pierwsze uruchomienie
Zainstalowałem więc sobie wersję 2020 Ultimate i otworzyłem pierwsze z brzegu zdjęcie. Paint Shop Pro "zaatakował" mnie dość dziwnym oknem:
Wyglądało to jak jakiś prosty kreator z programiku do przeglądania fotek, a nie poważny program do edycji - przyznam, że przeżyłem spore rozczarowanie. Powiedziałem sobie nawet gorzko w duchu: "To TO zrobił z Paint Shop Pro Corel? Zmienił go w kreatora dla idiotów?". Na szczęście przyszło mi do głowy przejrzeć menu i odkryłem, że Paint Shop Pro ma coś, co zostało nazwane przestrzeniami roboczymi (workspace). Wystarczy zmienić workspace na Complete zamiast Photography i już mamy pełną wersję interfejsu użytkownika:
Pobieżne przejrzenie funkcji nie sprawiło, żeby jakoś mocniej zabiło mi serce. Wszystko wygląda bardzo podobnie do wersji, której używa Siostra Be. Ale wiadomo, samym oglądaniem niczego nie sprawdzę, więc postanowiłem wykonać w Paint Shop Pro te rzeczy, dla których w ostatnim czasie uruchamiam Photoshopa, czyli: wczytywanie plików RAW, tworzenie okładek (mieszanie warstw grafiki, warstw dopasowania, formatowanego tekstu, wszystko z różnymi trybami mieszania), przygotowanie obrazów HDR oraz stackowanie, czyli tworzenie obrazów o dużej głębi ostrości z obrazów o małej głębi.
Testy
Muszę przyznać, że dałbym radę pracować z Paint Shop Pro zamiast z Photoshopem. Bo i RAWy da się otwierać bez problemów, warstwy działają jak należy, a jeśli stosuje się natywny format zapisu (czyli pliki pspimage), to wszystko bez problemu da się zapisać (w tym wektorowe warstwy tekstowe z dodanymi efektami i możliwością późniejszej edycji).
Są też warstwy dopasowania, czyli coś, czego w wersji Siostry Be (X2) nie było, a przynajmniej tego nie pamiętam. Działają podobnie jak w Photoshopie i jeśli pominąć szybkość, to są równie przydatne.
HDRy da się robić, aczkolwiek szału nie ma (ale tak samo jest w moim Photoshopie CS6). Tak czy owak, lepiej zastosować SNS HDR i mieć spokój. Jeśli chodzi o ręczne składanie HDR-a z wielu warstw, to dużych różnic w porównaniu do Photoshopa nie ma, bo maski i pędzel działają podobnie.
Bardzo fajnie zrobiono za to możliwość łączenia wielu fotografii w jedną, przy czym z każdego zdjęcia można wybrać odpowiedni fragment do "sklejki". Może automatycznie nie działa to jakoś super-rewelacyjnie, ale za to można precyzyjnie ręcznie wskazać, co, gdzie i z którego zdjęcia ma się pojawić na zdjęciu wynikowym.
W zasadzie jedynym wyraźnie negatywnym aspektem pracy z aplikacją jest jej powolność w porównaniu do Photoshopa CS6. Nakładane warstwy dopasowania działają powoli, podobnie włączenie podglądu pełnoobrazkowego przy aplikowaniu zwykłych filtrów. Nie jest to może taka tragedia, jak w Paint.NET, ale spowolnienie jest zauważalne, więc zapisuję tę uwagę z kronikarskiego obowiązku.
Zgodność z Photoshopem
Paint Shop Pro potrafi odczytywać i zapisywać pliki psd, czyli w formacie Photoshopa, ale - niestety - nie wspiera tego formatu w pełni. Najbardziej szkoda mi tego, że nie da się zapisać tekstu z efektami. To znaczy, poniekąd da się, ale warstwy z tekstem są konwertowane na zwykłe, rastrowe, więc wyglądają jak oryginalne, ale nie można ich edytować...
Werdykt
No i mam teraz niezły orzech do zgryzienia. Bo z jednej strony Paint Shop Pro dysponuje chyba wszystkim, czego bym potrzebował od tego typu programu. Obsługuje się go przyjemnie, funkcje są rozmieszczone rozsądnie, ikonki nie budzą obrzydzenia, a dostępny u dołu ekranu organizer wyświetlający miniatury obrazu w roboczym folderze ułatwia pracę. Do tego na plus zaliczam otwieranie RAWów (a wersja Ultimate daje dostęp nawet do osobnego programu Corel AfterShot 3 do wywoływania RAWów), aczkolwiek okienko wywoływacza budzi już mieszane uczucia jeśli chodzi o wygodę użycia...
Z drugiej strony... to nie Photoshop. Ale jeśli mam być szczery, to chyba jedyny zarzut, jaki mógłbym skierować w stronę Paint Shop Pro, zwłaszcza zważywszy na jego cenę, sięgającą niecałych 300zł (za wersję Ultimate, wersja normalna to ok. 200zł). Jeśli nie macie presji używania programu od Adobe, w normalnych pracach Paint Shop Pro sprawdzi się wyśmienicie.
Po paru miesiącach używania PaintShop Pro mój entuzjazm dla tego programu (i firmy Corel) znacząco opadł, o czym możecie się przekonać, czytając ten wpis.. Także cena uległa zmianie i obecnie wersja 2021 Ultimate kosztuje już 400zł, a standardowa: 300zł.
No proszę... Czyli jednak całkiem sporo można zdziałać nie tylko w Fotoszopie :) Tyle że... trzeba się po prostu na tym znać, a nie działać po omacku, tak jak ja ;))))
OdpowiedzUsuńNo, ale tego można się nauczyć :) jakbym się znał trochę na kręceniu tutoriali, to bym Ci zrobił taki szybki o tym, jak korzystać z warstw i robić różne fajne rzeczy :)
Usuń